Jakiś czas temu Pasmanteria HaftiX przekazała mi do testu (za co bardzo dziękuję) metalowe czółenko ze szpulką:
Dzisiaj nadszedł czas na jego recenzję. Będzie to recenzja porównawcza z czółenkiem Aerlit Shuttle.
Kiedy zgłaszałam się do przeprowadzenia tego testu i napisania recenzji byłam bardzo entuzjastycznie nastawiona. Jestem fanką czółenek ze szpulką. Początkowo używałam Pony ze szpulką, ostatnio zaś Aerlitów. Oba te czółenka mają jedną zasadniczą wadę - zdarza się, że plastik się wyrabia i kółeczko za luźno chodzi. W takiej sytuacji wystarczy lekko pociągnąć za nitkę, żeby się obróciło, a zdecydowanie nie o to chodzi.
Tak więc metalowe czółenko wydawało się spełnieniem marzeń, bo szpulka w nim zapewne tak szybko się nie wyrobi... Niestety chodzi ona tak ciężko, że uniemożliwia to praktycznie użytkowanie tego czółenka. Być może udałoby się nieco to czółenko rozgiąć i chodziłaby lepiej, nie próbowałam tego jednak.
W porównaniu do Aerlita szpulka jest nieco mniej pojemna:
Szydełko natomiast jest większe:
co znacząco ogranicza jego przydatność, bo nie da się go używać przy cienkich kordonkach (tego Aerlit przy bardzo cienkich też się nie da, ale jednak jest używalne w większym zakresie).
Poza tym czółenko to ma dla mnie jeszcze jedną wadę. Przez cały czas, kiedy nim supłałam, miałam wrażenie, że zaraz rozetnę sobie dłoń. Było to czysto psychologiczne wrażenie, ponieważ nie ma ono żadnych ostrych krawędzi. Jednak brzegi są tak cienkie, że przy nacisku sprawiają wrażenie "wrzynania się" a przesuwanie kółeczka (przez to, że chodzi ono bardzo cieżko) momentami lekko boli i pozostawia na palcu, znikające po chwili, linie.