Jak wspominałam przy okazji wpisu o chuście robionej w trakcie Zjavy, o tym, że na konwent należy brać robótkę przekonałam się w trakcie Polconu. Wtedy na taki genialny plan nie wpadłam i byłam totalnie nie przygotowana. Szczęśliwie Ysabell wzięła sobie dwie róbótki i podarowała mi motek swojej włóczki i pożyczyła druty. Druty jej oddałam dawno temu, zaś motek razem z robótką gdzieś posiałam i znaleźć nie mogę (powoli godzę się z faktem, że musiałam to przypadkiem wyrzucić w trakcie któregoś hurtowego wyrzucania śmieci z pokoju). Tak więc po tej robótce zostały mi tylko wspomnienia... i zdjęcia...
Piszę zaś o nim, ze względu na fakt, że był to pierwszy raz, kiedy sama wymyśliłam ażurowy wzór... Nie zdziwię się wcale, jeżeli ten wzór znajduje się już w jakiejś książce, bo skomplikowany nie jest. Nie mniej i tak jestem z siebie dumna :)
Wzór wygląda tak:
Piszę zaś o nim, ze względu na fakt, że był to pierwszy raz, kiedy sama wymyśliłam ażurowy wzór... Nie zdziwię się wcale, jeżeli ten wzór znajduje się już w jakiejś książce, bo skomplikowany nie jest. Nie mniej i tak jestem z siebie dumna :)
Wzór wygląda tak:
A to jest schemat do niego:
Przepisywałam go z notatek na Polconowym programie i w sumie nie wiem, czy zamiast dwóch bocznych kolumn nie powinna być tylko jedna. Aby się o tym przekonać musiałambym wykonać próbkę, a tego chwilowo nie chce mi się robić.
A to całość tego co powstało w czasie Polconu:
A to całość tego co powstało w czasie Polconu:
Jak widać liścia można zrobić całkiem przypadkiem i nie zdając sobie z tego sprawy - tak właśnie powstał ten rozpoczynający tę robótkę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz