Kontakt: robotkowa_seremity@WYTNIJ_TOtlen.pl

09 lutego 2017

Moja pierwsza (dzianinowa) bluzka

Przedstawiam Wam moją pierwszą dzianinową bluzkę i w ogóle pierwszą uszytą przeze mnie bluzką w życiu :)

Bluzka ta była dla mnie bardzo szkoleniowa - uczyłam się przy niej wielu rzeczy od obsługi (i nawlekania) owerloka, szycia dzianiny, podwijania brzegów, po wszywanie rękawów. Ze względu na rozciągliwość dzianiny i ostateczność szwu owerloka każdy szew, przed ostatecznym przeszyciem, fastrygowałam ręcznie.
Wykrój zrobiłam na podstawie posiadanej przeze mnie bluzki. Bardzo pomogły mi nici Madeira "Wash away", dzięki którym nie musiałam wypruwać fastrygi oraz flamastry spieralne Bic, którymi mogłam radośnie malować na materiale :)

17 kwietnia 2016

Recenzja metalowego czółenka

Jakiś czas temu Pasmanteria HaftiX przekazała mi do testu (za co bardzo dziękuję) metalowe czółenko ze szpulką:


Dzisiaj nadszedł czas na jego recenzję. Będzie to recenzja porównawcza z czółenkiem Aerlit Shuttle.

Kiedy zgłaszałam się do przeprowadzenia tego testu i napisania recenzji byłam bardzo entuzjastycznie nastawiona. Jestem fanką czółenek ze szpulką. Początkowo używałam Pony ze szpulką, ostatnio zaś Aerlitów. Oba te czółenka mają jedną zasadniczą wadę - zdarza się, że plastik się wyrabia i kółeczko za luźno chodzi. W takiej sytuacji wystarczy lekko pociągnąć za nitkę, żeby się obróciło, a zdecydowanie nie o to chodzi.
Tak więc metalowe czółenko wydawało się spełnieniem marzeń, bo szpulka w nim zapewne tak szybko się nie wyrobi... Niestety chodzi ona tak ciężko, że uniemożliwia to praktycznie użytkowanie tego czółenka. Być może udałoby się nieco to czółenko rozgiąć i chodziłaby lepiej, nie próbowałam tego jednak.

W porównaniu do Aerlita szpulka jest nieco mniej pojemna:
Szydełko natomiast jest większe:
co znacząco ogranicza jego przydatność, bo nie da się go używać przy cienkich kordonkach (tego Aerlit przy bardzo cienkich też się nie da, ale jednak jest używalne w większym zakresie).

Poza tym czółenko to ma dla mnie jeszcze jedną wadę. Przez cały czas, kiedy nim supłałam, miałam wrażenie, że zaraz rozetnę sobie dłoń. Było to czysto psychologiczne wrażenie, ponieważ nie ma ono żadnych ostrych krawędzi. Jednak brzegi są tak cienkie, że przy nacisku sprawiają wrażenie "wrzynania się" a przesuwanie kółeczka (przez to, że chodzi ono bardzo cieżko) momentami lekko boli i pozostawia na palcu, znikające po chwili, linie.

02 listopada 2015

Kolczyki i naszyjnik

Można powiedzieć, że u mnie monotematycznie ;) Kolejny komplet z kwiatowym motywem:
Komplet w całości zrobiony z tego samego kordonku, tylko nie udało mi się złapać równego światła :( Prawdziwy kolor pomiędzy jednym a drugim zdjęciem. Kolczyki wg. tego samego wzoru co te, naszyjnik wg. własnego pomysłu opartego na kwiatkach z płatków 6-6-6-6.

Pokaż szczegóły

31 października 2015

Czarna zawieszka do kompletu

Żeby kolczyki nie czuły się samotne powstała taka oto zawieszka:

Naszyjnik jest oparty o ten sam kwiatowy motyw jak kolczyki z poprzedniego postu. Szczegóły wykonania poniżej.

Pokaż szczegóły

27 października 2015

Czarne kolczyki


Wzór można znaleźć tutaj. Są to kwiatki stworzone z płatków 6-6-6-6 łączone metodą "split rings".

Pokaż szczegóły techniczne

Próba powrotu

Nie było mnie tu już prawie rok. Powodów jest wiele, zaczynając od tego, że ostatnio miałam dużo okresów nierobótkowania, poprzez niechęć do wykańczania prac i robienia zdjęć oraz fakt, że Ravelry stało się moim notatnikiem dla wszelkich prac drutowo-szydełkowych.


Aktualnie mam kolejny (po tym zeszłorocznym) zryw frywolitkowy i potrzebuję miejsca, gdzie mogłabym umieszczać swoje notatki. Oczywiście mogłabym je sobie po prostu gdzieś zapisywać, ale jeżeli zrobię to tutaj, to są szanse, że także ktoś jeszcze z nich skorzysta, a ja dodatkowo będę miała powód, aby robić je porządnie.

Mam nadzieję, że uda mi się sukcesywnie wrzucić tu także moje ostatnio powstałe, a nie publikowane prace, ale nic nie obiecuję ;)

21 października 2014

Frywolitki - ponowna przygoda zaczęła się od grupy na FB

Nie wiem czemu akurat teraz a nie rok, czy dwa temu, ale właśnie w tym roku pod koniec wakacji zaczęłam znów bawić się w robienie frywolitek. Chyba zaczęło się od przyłączenia się do grupy frywolitkowej na FB, na której pokazywana jest głównie biżuteria. I jakoś moje zbieranie do ponownej przygody z frywolitką wreszcie zaowocowało zrobieniem czegoś.
Więc usiadłam, nawinęłam kordonek na dwa czółenka:

I zrobiłam różę ze wzoru Bean:
Kolejnym wytworem był nigdy nie skończony wzorek znaleziony w sieci (muszę kiedyś do tego wzoru wrócić):

Potem postanowiłam, że zrobię wahlarzyki autorstwa Coriny Meyfeldt, których zatrzęsienie było akurat pokazywane na wspomnianej grupie. Zakupiłam nawet wzór i wzięłam się do pracy:

I tak na początku sierpnia powstał mój pierwszy w tym roku frywolitkowy kolczyk:
Jeszcze drugi powstał zgodnie ze wzorem i tym sposobem mam taką oto parę:

25 grudnia 2013

Zakładki dwie

Oj, dawno mnie tu nie było. Jakoś nie składało się, aby pisać, jedyne co robiłam to uzupełniałam daty na Ravelry, bo nawet robienie zdjęć mi nie szło.

Jednak ostatnio zaczęła za mną znów chodzić frywolitka szydełkowa, a za nią zrobienie wpisu na tym porzuconym blogu.
Tak więc przedstawiam Wam moje dwie zakładki:
Zielona jest oczywiście czysto szydełkowa - wzór pochodzi z książki Fuchs, Natter: "Robótki szydełkowe" (str. 259)


Niebieska to frywolitka szydełkowa
jest to kompilacja dwóch wzorów ze strony middia.net plus troszkę inwencji własnej. W wyniku powstał taki oto wzór:

Rzędy frywolitkowe są łączone pojedynczymi słupkami. W środkowej części po 2 na łuk (wbijane w 4 i 7 oczko łańcuszka w poprzednim rzędzie), na boku zamiast bocznego słupka zrobiłam 3 słupki łączone razem, jeden w czwarte (lub siódme - zależnie od strony) oczko przeciwnego łuku i po jednym w każdy z bocznych łuków (mocowany pod łukiem a nie w jakieś konkretne oczko łuku, co pozwoli na lepsze ułożenie przy napinaniu).

29 stycznia 2013

Jeszcze jedna Revontuli i napinania część I

Po dostaniu grubej tęczowej włóczki musiałam oczywiście natychmiast coś z niej zrobić. Mój wybór padł na kolejną Revontuli, gdyż po zrobieniu jej z zielono-niebiesko-fioletowej doszłam do wniosku, że w grubej tęczy powinna wyglądać dobrze. Miałam rację :) Tak oto prezentowała się przed napięciem:
Zrobiłam ją o motyw mniejszą niż tą zielono-niebiesko-fioletową i trochę się bałam, że będzie jednak za mała. Szczęśliwie po napięciu okazała się odpowiednia :)
Tak, w końcu zaczęłam napinanie! Zdjęłam kupione jakiś czas temu puzzle z szafy i wzięłam się do dzieła. Na pierwszy ogień poszły obie Revontuli. Szczęśliwie ten wzór bardzo łatwo się napina i dość szybko obie były przyszpilone :)
Przy okazji dowiedziałam się czegoś o włóknach, z których je robiłam. Moje najnowsze dzieło:
zrobione z Aade Lõng Artistic 8/2 wyschło bardzo szybko, chyba w przeciągu godziny, natomiast ta bambusowa ciągle była mokra i dopiero zostawienie jej na noc spowodowało jej wyschnięcie.
Dowiedziałam się także, że zarówno ta wełna, jak i ten bambus, bardzo mocno można naciągnąć przy blokowaniu. W wełnie się tego spodziewałam, ale bambus mnie zaskoczył, bo przecież on bez napinania wyglądał jakby był lekko zblokowany:
i szczerze powiedziawszy, chyba w tej niezblokowane wersji bardziej mi się podobał. Mam nauczkę na przyszłość, aby dobrze się zastanowić przed blokowaniem bambusa.
Część z Was (tak Joanno ten tekst jest z myślą o Tobie) zapewne ciekawa jest moich wrażeń z użycia puzzli piankowych, jako podkładu. W chwili obecnej muszę przyznać, że jestem z nich bardzo zadowolona. Najbardziej cieszy mnie to, że matę z nich złożoną, mogę sobie obracać na ławie, dzięki czemu nie ma problemu z sięganiem ręką do wybranego miejsca. Szpilki wbijają się pod wybranym kątem i trzymają się dobrze. Tak więc w użyciu są świetne. Mam nadzieje, że ich wytrzymałość także nie zawiedzie, bo przyznam szczerze, że kwestia ta trochę mnie martwi.

27 stycznia 2013

Mary

Naszło mnie na zrobienie czegoś z "Włóczki" czyli takiego delikatnego boucle. Potrzebny był mi ażur dostatecznie wyraźny, aby było go widać na tego typu włóknie. Z pomocą przyszła mi książka o serwetach na drutach :)
Tak wyglądała w trakcie roboty:
Zaś tak po zakończeniu :)
A tu jeszcze zbliżenie wzoru:
Całość - projekt własny, czyli radosna improwizacja, choć powtarzalna, bo mam notatki, a tego co w nich nie ma, to jeszcze mam w głowie :P

26 stycznia 2013

Kolejna chusta z Kalinki

Po zakończeniu pierwszej chusty z Kalinki, zaczęłam natychmiast następną, zakładając, że zrobię ją tak duża jak mi starczy włóczki. Było to pod koniec lipca i z tego co pamiętam, to dość szybko wykończyłam resztkę motka. Niestety okazało się, że zabrakło mi dosłownie kilku metrów, aby zakończyć. Pewnie sprułabym jeden rząd i skończyła w ten sposób, gdyby nie to, że wiedziałam, że mam jeszcze gdzieś odrobinę tej włóczki. Niestety "gdzieś" jest tutaj słowem kluczowym i przez kolejne kilka miesiący nie chciało mi się tej resztki szukać. W końcu znalazłam ją przypadkiem i po jakimś czasie doszłam do wniosku, że zamiast zaczynać kolejną chustę, może wreszcie zakończę tę. Okazało się, że znalezionej Kalinki jest całkiem sporo, więc sprułam zakończenie i dorobiłam jeszcze kawałek, po czym zakończyłam nawet przed wykończeniem włóczki:
Po poprzedniej Kalinkowej chuście chciałam trochę urozmaicić robotę, więc co kilka rzędów robiłam prościutki ażur:
Tak więc udało mi się zakończyć choć jedną rzecz w ferworze wykonywania kolejnych chust. I proszę nie zwracać mojej uwagi na fakt, że tą zakończoną rzeczą także była chusta ;P

25 stycznia 2013

Kolejna Freya Shawl

Mimo tego, że wzór był dość trudny, to bardzo mi się spodobał, tak więc pod sam koniec poprzedniego roku (skończyłam 31 grudnia) powstała kolejna chusta według tego wzoru.
Tym razem robiłam ją z grubej Aade Lõng Artistic 8/2 (poprzednia była z Aade Lõng Artistic 8/1, choć wtedy jeszcze myślałam, że nazywa się ona Kauni :>). Niestety w połowie okazało się, że 85 g, które mi zostało z tego zestawu kolorystycznego po poprzedniej chuście to niestety za mało na sensownej wielkości chustę. Dorobiłam ile się dało:
I było prawie dobrze, ale chciałam mieć jeszcze kilka rzędów. Szczęśliwie koleżanka z pracy - Wiórka kupowała razem ze mną tę Aade Lõng tylko, że w zielonej kolorystyce i zgodziła się użyczyć mi część swojego motka. Dzięki jeszcze raz Aniu! Tak więc mogłam dorobić jeszcze kilka rządków i uzyskać dodatkowo bardzo fajne, ciemne zakończenie:
No to teraz czekam tylko na wenę do napinania... mam nadzieje, że niedługo w końcu przyjdzie...

24 stycznia 2013

Ognista narzutka

Ostatnio tworzę chustę za chustą i przestać nie mogę. Ta powstała jeszcze w poprzednim roku, tylko jakoś napisanie notki się odwlekało. Początkowo miała to być kolejna chusta Japanese Feather and Fan Shawl
Jednak po zrobieniu kolejnego fragmentu, okazało się, że akurat w tym zestawie kolorystycznym tej wełny, kolory mają o wile krótsze fragmenty niż w innych i już przy takiej liczbie oczek zmieniają się stosunkowo często:
Tak więc postanowiłam zrobić eksperyment i spróbować zrobić z tego narzutkę, a nie chustę, co moim zdaniem wyszło mi całkiem dobrze:
Co oczywiście znów zwiększa moją stertę czekającą na napięcie. Lekko pocieszające jest to, że już nawet zakupiłam puzzle piankowe, aby ich w tym celu użyć. Teraz jednak czekam na wenę do napinania... i pewnie jeszcze trochę na nią poczekam, choć z drugiej strony chciałabym jednak zacząć te rzeczy nosić, i mam nadzieję, że fakt ten przyśpieszy trochę przyjście wspomnianej weny :>

01 stycznia 2013

Szczęśliwego Nowego Roku!

Życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku, a w nim:
  • więcej zakończonych robótek,
  • wielu fajnych włóczek i innych robótkowych akcesoriów,
  • masy pomysłów, które uda się zrealizować,
  • dużej ilości pieniędzy, które można będzie przeznaczyć na hobby,
  • nieustającej weny
  • i spełnienia wszelkich robótkowych marzeń!

30 grudnia 2012

Chyba trzeba wreszcie coś napiąć...

Obecnie moja sterta drutowych chust do napięcia przedstawia się tak:
(te trzy w środkowym rzędzie to chusty pod szyję)
A w najbliższym czasie będzie jeszcze więcej, bo dłubię coś z ognistej Kauni, a poza tym znalazłam wreszcie Kalinkę, która potrzebna mi była do zakończenia jeszcze jednej chusty, więc pewnie niedługo ją skończę. Do tego dochodzą jeszcze rzeczy szydełkowe, które też wypadałoby ponapinać.
Problem jest tylko w tym, że nie bardzo mam gdzie to robić. Teoretycznie mogłabym na łóżku, napinając rano i zdejmując wieczorem, ale nie chce blokować sobie łóżka na cały dzień pozostawania w domu, zaś jeżeli idę do pracy lub po prostu gdzieś wychodzę, to rano mi się zwyczajnie nie chce, szczególnie, że jest to zajęcie dość nieprzewidywalne czasowo. Ostatnio wymyśliłam, że kupię sobie puzzle piankowe, położę je na ławie i na nich będę napinać. Którąś z Was stosuje takie rozwiązanie? Jakie konkretnie puzzle macie? Nie niszczą się one zbytnio od wbijanie w nie szpilek? Wiem, że są różne grubości takich puzzli, jakie macie grube?