Haftuję dalej :)
Na pierwszy ogień poszedł aniołek:
Jakoś nie miałam do niego szczęścia - zaczynałam go 4 razy i za każdym razem nitka była nie taka, w końcu poliestrowy kordonek Altun Basak (Kirlangic) okazał się najlepszy (wyszywa się nim średnio, bo jest strasznie sprężysty, ale za to daje bardzo ładny efekt wizualny). Ale znalezienie odpowiednich nici to był dopiero początek, potem zaczęłam mieć problemy z górną częścią skrzydeł, lewą górną część prułam chyba z 4 razy, aby w końcu porzucić ją na półtora dnia. Tak więc zaczętego przedwczoraj aniołka skończyłam dziś kończąc skrzydło i dorabiając aureolkę.
Przedwczoraj zrobiłam jeszcze śnieżynkę:
Ten wzorek jest w robocie bardzo przyjemny (prawie bezmyślny), więc jedyną małą przeszkadzajką były zastosowane nici (ten sam Kirlangic)
Wczoraj zrobiłam konika (który mi osobiście bardzo się podoba):
Zastosowałam zwykłe nici maszynowe (w aniołku i śnieżynce nie miałam takiej możliwości, bo w domu nie było czystych białych nici o czym boleśnie się przekonałam po zrobieniu ponad połowy spódniczki anioła)
Dzisiaj powstały 2 słonie:
Przy okazji których przekonałam się, że nici maszynowe mają różną grubość (w tym na granatowym tle są cieńsze)
oraz różyczki:
moim zdaniem bardzo ładne, ale moja mama miała problem z rozpoznaniem, że to są różyczki, więc ja nie wiem...
Ciąg dalszy na pewno nastąpi :) No a poza tym mam nadzieję niedługo wziąć się za przerabianie tych motywów na kartki :)
Zapraszam na nową odsłonę Stanikomanii!
5 lat temu
1 komentarz:
Śliczne te wzory, a te słoniki.
Nie wiem jak inni, ale ja z daleka widzę różę. Również dużo problemu miałam z dopasowaniem nici, ponieważ albo się rwały albo skręcały. serdecznie pozdrawiam.
Prześlij komentarz