Chciałam pokazać mój szydełkowy dorobek. Jest z nim jednak pewien problem... w większości leży w szafie, gdyż nie mam gdzie go rozłożyć, z związku z tym nie potrafię się zmusić, aby go napiąć (gdyż tego nie znoszę). Napięte są praktycznie tylko te rzeczy, które poszły do ludzi, te zaś w mojej szafie... no cóż...
W związku z tym osoby, które uważają, że serweta do pokazania na robótkowym blogu musi być napięta i ogólnie super niech dalej nie czytają ;P a resztę serdecznie zapraszam :D
Wszystkie serwetki są białe, ale jakoś w Łodzi nie mogę złapać światła, więc pod względem kolorystycznym te zdjęcia nie są zbyt dobre :/
Na początek największa serweta:
w całości:
kawałek rozłożony (zamiast napięcia ;P)
i w szczegółach
czas wykonania to chyba 2002 (kończyłam na pierwszym semestrze studiów)
A teraz seria mniejszych(wszystkie zrobione w okresie 2002(1?)-2007):
-> nie wiem kiedy zrobiona :/
-> jak wyżej :(
-> tej serwety wcale nie pamiętam, ale skoro była tam, to znaczy, że moja ;P
-> znowu nie wiem kiedy zrobiona...
-> i znów
-> skończona w tym roku, zaczęta nie wiem kiedy
-> zrobiona w kwietniu 2007 (ale chyba jej nie pokazywałam)
Ciąg dalszy nastąpi... tym razem w lepszym stanie, bo będą to serwetki podarowane mojej cioci (które ona sama sobie napinała ;P)
Zapraszam na nową odsłonę Stanikomanii!
5 lat temu
1 komentarz:
LoL mówiłaś coś kiedyś o serwetkach, ale nie spodziewałam się aż tylu :D
mimo ogólnego wymiętolenia i tak są super
Prześlij komentarz