W luty zmieniłam miejsce zamieszkania z Warszawy na Łódź. Przykro mi, że z powodu choroby nie udało mi się dotrzeć ani na styczniowe, ani lutowe Szarotkowo, bo już nie będę miała okazji przyjść. Wszystkie dziewczyny serdecznie pozdrawiam.
Ostatnie dwa miesiące charakteryzowały się totalną robótkową posuchą. Próby urządzenia się w nowym miejscu (i książki, od których chwilami nie mogłam się oderwać) spowodowały, że nie zrobiłam dosłownie nic. Jedynym robótkowym czynem było pójście na wystawę DMC, które w Łodzi odbyło się w Muzeum Włókiennictwa 18 marca.
Króciutka relacja z wystawy DMC w Łodzi
Na wystawę wyciągnęła mnie Ysabell, czym wprawiła mnie w lekkie osłupienie, bo nie wiedziałam, że ona robótkuje.
Sposób prezentacji obrazów wołał o pomstę do nieba. Większość prezentowanych prac było totalnie niedoświetlonych! Było to szczególnie śmieszne w obrazach prezentujących zastosowanie lśniącej muliny. Te obrazki oglądałyśmy doświetlony latarką z mojej komórki. W tym świetle było dopiero widać, że coś na nich lśni.
Same prace nie były jakoś szczególnie zachwycające, zaś stoisko sprzedażowe rozśmieszało, bo nie miało prezentowanych gadżetów. Czyli ogólnie nic ciekawego. Nie powiem, że jestem rozczarowana, bo nastawiałam się na to, że będzie słabo. Szkoda tylko, że moje przewidywania się sprawdziły :(
Ostatnie dwa miesiące charakteryzowały się totalną robótkową posuchą. Próby urządzenia się w nowym miejscu (i książki, od których chwilami nie mogłam się oderwać) spowodowały, że nie zrobiłam dosłownie nic. Jedynym robótkowym czynem było pójście na wystawę DMC, które w Łodzi odbyło się w Muzeum Włókiennictwa 18 marca.
Króciutka relacja z wystawy DMC w Łodzi
Na wystawę wyciągnęła mnie Ysabell, czym wprawiła mnie w lekkie osłupienie, bo nie wiedziałam, że ona robótkuje.
Sposób prezentacji obrazów wołał o pomstę do nieba. Większość prezentowanych prac było totalnie niedoświetlonych! Było to szczególnie śmieszne w obrazach prezentujących zastosowanie lśniącej muliny. Te obrazki oglądałyśmy doświetlony latarką z mojej komórki. W tym świetle było dopiero widać, że coś na nich lśni.
Same prace nie były jakoś szczególnie zachwycające, zaś stoisko sprzedażowe rozśmieszało, bo nie miało prezentowanych gadżetów. Czyli ogólnie nic ciekawego. Nie powiem, że jestem rozczarowana, bo nastawiałam się na to, że będzie słabo. Szkoda tylko, że moje przewidywania się sprawdziły :(
4 komentarze:
No wiesz! Tak bez słowa, bez pożegnania! A ja się martwiłam, co z Tobą, dlaczego ani Cię na blogu ani na Szarotkowie nie ma! Liczyłam na to, że na kwietniowe zawitasz i zasięgnę rady, bo bloga założyłam i nie wiem wielu rzeczy! Będzie mi Ciebie brakowało, ale cóż, pozostaje tylko życzyć szczęścia na nowej (no może nie całkiem nowej) drodze życia! A nawiasem mówiąc, to z Łodzi tak daleko nie jest i Mirka wpada na Szarotkowo!
No cóż Dorotko, tak jakoś wyszło, że bez słowa i bez pożegnania. Przepraszam. Dla mnie samej ta przeprowadzka była właściwie niespodzianką. Ale od rady się nie uchylam, wszelkie pytania bardzo proszę prześlij na maila. Jak tylko będę umieć to odpowiem :) No i gratuluję założenia bloga :)
Mi też będzie Ciebie brakowało. Jesteś jedną z kilku osób (może pięciu), których będzie mi brakowało najbardziej. No, ale takie jest życie. Będziemy się odwiedzać wirtualnie :)
Może i nie jest tak daleko z Łodzi do Warszawy, ale na pewno nie w najbliższym czasie nie zawitam na Szarotkowie. Może kiedyś, nie zarzekam się że nie.
Dzięki za dołączenia do skromnego grona moich obserwatorek, miło mi, że chciało Ci się zajrzeć do mnie. Pytania mogę zadać wirtualnie, ale nie wiem, czy szkolenie da się w tren sposób przeprowadzić! Bloga założyłam raczej pod przymusem ;-) niż z potrzeby, no ale staram się coś tam wrzucać, wkrótce będzie pewnie zielony sweterek, który chcę skończyć na Szarotkowo. Może blog trochę mnie zmobilizuje aby kończyć rozpoczęte prace, bo na razie to ciężko z tym, mam dużo rzeczy które zaczęłam i jak coś było nie tak rzuciłam w kąt, a tak może będę kończyć, aby mieć co wrzucić na bloga! Pozdrawiam i do zobaczenia, czy to wirtualnie czy realnie!
A ja myślałam, ze będziemy razem w Warszawie szyć.....Życzę Ci powodzenia!i serdecznie pozdrawiam
Prześlij komentarz