Kontakt: robotkowa_seremity@WYTNIJ_TOtlen.pl

25 października 2007

Mamina kamizelka - podsumowanie

Kamizelka dla mamy została skończona 13 X. Mama mówi, że jej się podoba i mam nadzieję, że tak jest naprawdę. Kamizelka prezentuje się tak:

Zdjęcie jest niezbyt ciekawe, ale aparat mi zaczął wtedy właśnie odmawiać współpracy (i kontynuuje), w związku z tym zdjęcia następnych rzeczy będą wtedy jak kupie aparat...
Kamizelka mojej mamy ma o tyle ciekawą historię, że początkowo miała być kamizelką dla mnie... potem jednak okazało się, że jak na mnie to zrobiłam ją za szeroką i powstał pomysł podarowania go mamie; wtedy porzuciłam na trochę jej robienie i kończyłam go na dwie raty w Łodzi.
Z pomysłu kamizelki dla siebie jednak nie rezygnuje... zrobię sobie pewnie podobną, z tą różnicą, że krótszą (na życzenie mamy dorabiałam jeden rząd na dole) i bez boków, czyli tylko po 4 pasy na przód i tył... myślę, że taka będzie na mnie dobra ;)

21 października 2007

Wałek do koronki klockowej... sprzedam :/

Taaak... jak już pisałam kupiłam sobie wałek do koronki klockowej profesjonalnie napchany sianem przez panią Śliwę pochodzący prosto z Bobowej...

No i się uczuliłam. To jest nie fair: wiele razy byłam blisko siana i nic się nie działo... zaś koło tego wałka nie mogę przebywać, bo mi z nosa cieknie niemiłosiernie... ja protestuje :/
W związku z tym, że dla mnie ten wałek się nie nadaje to chciałabym go odsprzedać, jeżeli ktoś by chciał go kupić to proszę o maila robotkowa_seremity@WYTNIJ_TOtlen.pl
Wałek jest wypełniony sianem (dla osób z alergią na trawy NIE polecam). Jest to profesjonalny wałek z Bobowej wykonany przez zawodową koronczarkę. Wg. niektórych tylko na takich wałkach się dobrze robi (m.in. dlatego postanowiłam go sobie kupić)... no, ale ja nie będę miała tej przyjemności :/

14 października 2007

Festiwal - wrażenia

Byłam wczoraj na festiwalu i zrobiłam kilka zdjęć. Wszystkie one znajdują się tu. Tylko tyle, bo mam stary aparat i małą kartę w nim, zaś jak chciałam część wyrzucić (podobnych), aby zmieścić nowe to mi bateria padła :/
Jeżeli zaś chodzi o wrażenia to praktycznie na każdym stoisku można było pooglądać ciekawe rzeczy... było tego o wiele więcej niż na moich zdjęciach, były także rzeczy szydełkowe, drutowe, decupage (ale ograniczona liczbą zdjęć ich nie uwieczniłam) oraz stoisko akcji "Za jeden uśmiech", z którego zdjęcia można obejrzeć tu. Było także sporo filcowanych rzeczy, jedno ze stoisk można obejrzeć tu.
Nie tylko ja byłam na festiwalu i robiłam zdjęcia. Zrobiła ich trochę także Brzydula.
Czyli niby było super... ale wcale nie... ze strony organizacyjnej była to moim zdaniem farsa. Wszystko odbywało się w takim dużym namiocie, który początkowo nie podejrzewałyśmy z mamą o bycie halą ekspo... na stoiskach przy ścianach było po prostu zimno, czym bliżej środka tym cieplej, no ale ten chłód przy brzegach to jednak lekka kpina...
Poza tym w całej hali było strasznie ciemno (wszystkie zdjęcia są robione z lampą błyskową), w niektórych miejscach do tego stopnia, że właściwie nie można było obejrzeć wystawionych przedmiotów...
Na jednym końcu hali była scena, na której występowały zespoły ludowe... po co to komu to ja nie wiem... jakoś na przykład targi minerałów i rozmaitości mogą się bez tego obejść... no, ale oni nie mogli... muzyka była bardzo głośna i mało ciekawa, mi udało się wyłączyć, moja mama zaś mówiła, że strasznie jej to przeszkadzało... współczuję wystawcą z pobliża sceny...
Na środku hali znajdował się prawie pusty rząd, w którym odbywały się warsztaty (oczywiście przy słabym świetle), ciekawe czy im wystawców zabrakło, aby go zapełnić ;P
No to teraz bardziej optymistycznie ;) o stoiskach :D
Moją uwagę zwróciło stoisko z biżuterią witrażową:


pierwszy raz widziałam coś takiego na żywo, do tej pory widziałam tylko zdjęcia na forum craftladies oraz na blogu Bergamotki... świetne to jest :D skusiłam się na jeden wisiorek:

i nie wiem, czy nie skuszę się za jakiś czas na coś jeszcze...
Ciekawe były też stoiska z rzeczami wykonanymi ze słomki:


No i oczywiście klocki... fascynują mnie one od jakiegoś czasu, nawet klocki sobie kupiłam, ale jakoś strasznie mi nie szło wykonanie wałka... w końcu kupiłam go sobie na festiwalu:

na stoisku pani Jadwigi Śliwy z Bobowej:

Chyba najbardziej z klocków zafascynowały mnie małe formy, takie jak te motylki (J. Śliwa):

albo gwiazdki i zwierzątka (z innego ze stoisk):


Zafascynowało mnie też stoisko z suszkami włożonymi między dwie warstwy cienkiego szkła oprawionego w technice witrażowej:



Śliczna była też biżuteria decupage:

Zaś te kolczyki wykonane po prostu ze zwykłych małych koralików po prostu mnie zafascynowały:

12 października 2007

Przygoda z maszyną do szycia

Dzisiaj po raz pierwszy w życiu zasiadłam do maszyny do szycia. Po kilku próbach ogólnych zaczęłam szyć torbę na zakupy z bawełnianej surówki (aby być bardziej eco i brać ją na zakupy zamiast foliówek). Zrobić główną część (modulo krzywość ściegów itp.) nie było tak trudno, jednak przy uszach zaczęły się schody... niby teorię znałam: trza zszyć pasek materiału z brzegu, a potem przewrócić na drugą stronę... pytanie jest tylko jak przewrócić... i tu niespodziewanie pomógł mi tata (!) ucząc mnie przewracania "na nożyczki"... tego się po nim nie spodziewałam...
A tak prezentuje się moja eco-torba... proszę się zbytnio nie przypatrywać ;) bo do ideału baaaardzo jej daleko ;)

Ale mimo jej koślawości i niby prostoty jestem z siebie bardzo dumna ;P w końcu to pierwsza uszyta przeze mnie rzecz :D

10 października 2007

II Festiwal Haftu Koronki i Rękodzieła w Łodzi

Jadę :D
Jeszcze tydzień temu myślałam, że nie dam rady, bo będę wtedy musiała być w Warszawie, ale okazało się, że nie muszę :D więc jadę :D
Festiwal jest w najbliższy weekend (12-14) otwarte w godzinach 10-18, szczegóły znajdują się tu.

07 października 2007

Samochód - podsumowanie

Tuż przed wysłanie samochód prezentował się tak:

Większe zdjęcie znajduje się tu.
Skoro kwadrat został już wysłany to czas na podsumowanie jego powstawania.
Najpierw był zapis, potem samochodu powoli przybywało... i przybywało... aż wreszcie został skończony i obfotografowany.
Teraz wraz z innymi kwadratami będzie czekał na uszycie kołderki, której galeria znajduje się tu.

05 października 2007

Prosiaczek z fioletowym balonikiem - podsumowanie

Tuż przed wysłanie prosiaczek z fioletowym balonikiem prezentował się tak:

Większe zdjęcie znajduje się tu.
Skoro kwadrat został już wysłany to czas na podsumowanie jego powstawania.
Najpierw się na niego zapisałam, jako na drugi kwadrat z takim samym motywem. Miałam z nim trochę problemów związanych ze zbyt dużą wysokością kwadratu, które opisane są tu.
Teraz wraz z innymi kwadratami będzie czekał na uszycie kołderki, której galeria znajduje się tu.

Prosiaczek z niebieskim balonikiem - podsumowanie

Tuż przed wysłanie prosiaczek z niebieskim balonikiem prezentował się tak:

Większe zdjęcie znajduje się tu.
Skoro kwadrat został już wysłany to czas na podsumowanie jego powstawania.
Najpierw się na niego zapisałam, jako na pierwszy kwadrat z takim samym motywem. Ponieważ wyszywałam go jako drugiego i skróciłam balonikowi sznurek to nie miałam problemów z wielkością i po wyszyciu prosiaczek prezentował się tak.
Teraz wraz z innymi kwadratami będzie czekał na uszycie kołderki, której galeria znajduje się tu.

04 października 2007

Skunksica podsumowanie

Tuż przed wysłanie skunksica prezentowała się tak:

Większe zdjęcie znajduje się tu.
Skoro kwadrat został już wysłany to czas na podsumowanie jego powstawania.
Skunksicę zaczęłam wyszywać dawno temu dlatego, że bardzo spodobał mi się motyw. Od początku była ona przeznaczona na kołderki, ale jej kolejna odsłony ukazała się, kiedy jeszcze nie widziałam na jaką kołderkę zostanie przeznaczona.
W końcu się na nią zapisałam i wkrótce została wykrzyżykowana, potem zaś dołączyły jeszcze backstich'e.
Teraz wraz z innymi kwadratami będzie czekał na uszycie kołderki, której galeria znajduje się tu.

Zakręcona, zakręcona

Nie, to nie ja się kręcę, to zawirował świat
Już nie pamiętam kiedy, musiałam biegać tak
Powiedz jak możesz stać,
kiedy wszystko wokół tańczy
Głupia mina już nie wystarczy

(moja adaptacja piosenki Reni Jusis)

Od momentu kiedy zaczęła się sesja (1 września) nie mam na nic czasu. Myślała, że kiedy pojadę do Łodzi, to będę mogła się poobijać... taaak... okazało się, że do załatwienia było tyle spraw i tyle rzeczy do obgadania, że z obijania wyszły nici...
Potem myślałam, że jak wrócę do Warszawy to będę miała dużo czasu, bo to początek roku i jeszcze na studiach luzy... niestety mieszkanie powitało mnie totalnym bałaganem (zapomniałam, że nie posprzątałam przed wyjazdem do Łodzi), zaś Warszawa nawałem spraw nie związanych ze studiami... taaak...
Efekt jest taki, że dopiero dzisiaj wysłałam zrobione przez mnie kwadraty, termin zaś jednego z nich był na ostatni piątek... mam choć nadzieję, że poczta nie nawali i skoro wysłałam to priorytetem to jutro będzie u Tesi.
Ogólnie z tymi kwadratami to śmiesznie było, gdyż spóźniłam się wcale nie dlatego, że nie zdążyłam ich wyszyć... po prostu byłam tak zakręcona, że nie miałam kiedy ich wyprać i wyprasować. Dzisiaj próbowałam robić im zdjęcia i była to kompletna porażka... wtedy wpadłam na pomysł, żeby je zeskanować (gdzieś mi się obiło o uszy, że Tesia tak robi) i to był strzał w dziesiątkę... naprawdę różnica w jakości jest ogromna i nie ma problemu ruszonego zdjęcia... wszystkie następne kwadraty będę skanować :D
Niestety z powodu braku czasu prawie nic nie robótkuje. Jedynie chusta jest uprzywilejowana, bo robię ją na wykładach. W związku z tym częstotliwość postów na tym blogu zostanie znacznie zmniejszona... polecam czytanie go poprzez RSS, bo losowe zaglądanie chyba przestanie być sensowne.
Pozdrawiam wszystkie Czytelniczki (i Czytelników o ile tacy istnieją ;P) i do następnego wpisu ;)