Kontakt: robotkowa_seremity@WYTNIJ_TOtlen.pl

23 grudnia 2010

Wesołych świąt!

Wszystkim czytelnikom mojego bloga chciałabym życzyć wesołych świąt spędzonych w rodzinnym gronie.

Życzę wam, aby były one ciepłe i przyjemne, a nie przepełnione wszechobecną teraz bieganiną.

25 listopada 2010

Na niebiesko

Więc chodź pomaluj mój świat
Na żółto i na niebiesko
[...]

Co prawda będzie tylko na niebiesko, ale za to na intensywnie niebiesko ;)

Skoro pomarańczowego swetra i tak nie rozpinałam, bo miał za dużo guzików, to tym razem postanowiłam zrobić sweter nierozpinany. Do niedawna nie wiedziałam jeszcze czy będzie to sweter czy kamizelka, ale teraz stawiam na sweter, bo skoro na korpus zeszły mi niecałe 3 motki, to 2 powinny mi wystarczyć na rękawy (a przynajmniej taką mam nadzieję). Cóż zobaczymy...

Korpus prezentuje się tak:


Wzór jest ten sam co w swetrze dla cioci. Do obejrzenia wzoru zapraszam tam, bo ta chabrowa włóczka jest za ciemną do dobrych zdjęć :(

19 listopada 2010

Pomarańczowy sweter wreszcie skończony

Zaczęłam go pod koniec kwietnia 2007, z grubej włóczki, na drutach 6 mm, więc teoretycznie powinno było pójść szybko i pewnie by tak było, ale zagalopowałam się w plecach i musiałam pruć poniżej podkroju pach, aby je skrócić. A wiadomo, jak trzeba pruć, to albo zrobi się to od razu i idzie dalej, albo...
Prucie pleców to nie było jedyne prucie w tym swetrze, dużo później ubzdurałam sobie, że będzie to sweter dwustronny, więc postanowiłam rękawy robić na okrągło i to od góry, co nie było najlepszym pomysłem... Ten sposób mi źle idzie i nie umiem wyrabiać tak odpowiedniego kształtu, więc po tym jak zrobiłam prawie cały rękaw sweter znów poszedł w odstawkę...
W końcu 9 maja tego roku udało mi się skończyć dzierganie. Nie starczyło mi już jednak samozaparcia na wszycie nitek (których było jakoś strasznie dużo), zabrałam się do tego dopiero 27 września, a miesiąc później sweter doczekał się guzików i można go było uznać za skończony.
Choć tym guzikami to też było śmiesznie. Wymyśliłam sobie, że guzików będzie dużo, więc przyszywanie ich było dość mozolne. Przyszyłam, zapinam, okazuje się, że przyszyłam o jeden za mało, odpruwanie części, doszycie jednego, zapinam, ok. Ponieważ jest ich tak dużo, to zakładałam go przez głowę. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy chciałam zapiąć go po sesji zdjęciowej i okazało się, że guzików jest za dużo... czyli jednak za pierwszym razem przyszyłam dobrze! Ło matko! Ja to jednak genialna jestem!

Dobra, napisałam się masakryczne dużo, to teraz może wreszcie te zdjęcia:

a teraz mozolne rozpinanie i wersja rozpięta:

A tu chyba najlepiej widać wzór:

I jeszcze lewa...

... i prawa strona na płask:


Na zdjęciu tyłu widać, że wykonanie na karku różnic się od reszty. Wynika to z tego, że zrobiłam za duże wcięcie z tyłu, zaś wszystko we mnie protestowało przed kolejnym pruciem, więc wypełniłam to ryżem.
Wzór podstawowy, to prosty wzór strukturalny:

Włóczka to mój gruby standard, czyli Kartopu Yünlü As (jeszcze sporo mi tego zostało), w kolorze pomarańczowym, druty nr 6 mm.
Początkowo prawą stroną miała, być ta z tłem z oczek prawych, potem myślałam o wersji dwustronnej, a w finale została wersja z tłem z oczek lewych, bo na niej bardziej odznacza się wzór. Jak, kiedy sweter był już skończony, to doszłam do wniosku, że na tej drugiej stronie też dobrze widać wzór, tylko z pewnej odległości. Ale teraz to już jest, jak jest i tak będzie, bo zmieniać już nic nie będę i już!

A w weekend zaczęłam kolejny coś z Kartopu Yünlü As tym razem chabrowego, więc za niedługo pewnie się w związku z tym odezwę ;)

29 października 2010

Zielona chusta upięta

Można powiedzieć, że bardzo powoli wracam na łono robótek.
Nadal mam problemy ze zdjęciami na ludziu, dlatego nie pokażę pomarańczowego swetra, który ostatnio skończyłam po... 3,5 roku od zaczęcia...
Za to pokażę zieloną chustę w fazie upinania (w końcu skadrowałam te zdjęcia):



Chusta jest zmałpowana po Gackowej. Choć nie obyło się bez modyfikacji... Jak widać u mnie na wysokość jest sześć liści, zaś w oryginale siedem. A wszystko przez to, że w wersji siedmioliściastej, ta chusta była po prostu za duża i postanowiłam pruć jak miałam tyle:

Prułam do miejsca oznaczonego drutem (bo końcówkę tej chusty robi się inaczej, a ja w początkowej wersji myślałam, że będę dorabiać wręcz a nie pruć) i wogóle jakoś strasznie mi to szło... W każdym razie chustę skończyłam pod koniec sierpnia... Może za kolejne 2 miesiące będą jakieś zdjęcia na ludziu...

Robiłam ją z Angory Ram w kolorze zielonym (kolor najbliższy na zdjęciu z pruciem), wyszło około 1 motka.

I jeszcze informacja dla osób kibicujących mi w sprawie koni. Wczoraj udało mi się odmrozić wreszcie ten projekt i postawić parę krzyżyków, tak więc nadal mam szansę skończyć je w tym roku ;) Zdjęcia będą, jak zacznie być widać różnicę ;)

14 października 2010

Słów kilka / Candy

Oj, strasznie dawno nic nie pisałam. Jakoś ostatnio czas mi przelatuje przez palce, szczególnie w kontekście robótek i tego bloga, bo blog czytelniczy ma się całkiem dobrze...

Już dawno temu skończyłam chustę o której pisałam poprzednio, początkowo nie zamieściłam zdjęć z napinania, bo chciałam wziąć udział w konkursie na Marancie. Do tego jednak przydało by się zdjęcie na ludziu i pomysł spełzł na niczym, bo jakoś na sesję się nie złożyło... A zdjęcia płaskich nadal się same nie chcą skadrować, więc ich także nie ma...

Właściwie od 21 sierpnia (kiedy to skończyłam tę chustę) robótki praktycznie nie miałam w ręku, pomijając 27 września, kiedy to wszyłam nitki w pomarańczowym swetrze, dnia następnego kupiłam nawet guziki, ale już na ich przyszycie energii mi nie starczyło... może w ten weekend wreszcie mi się uda? A może nie? Nie wiem...

Wogóle jakoś ostatnio robótki mnie nie lubią. Na początku października chciałam iść na spotkanie szarotkowe w ramach przełamania złej passy, ale zamiast na spotkaniu wylądowałam u dentysty! W czasie śniadania złamała mi się tylna ściana zęba i musiałam szukać w niedzielę dentysty... po prostu sama przyjemność...

No to tyle marudzenia. Pora przejść do części drugiej wpisu, czyli candy.
Zapisałam się na candy maszynowe, do wygrania: szycia Brother LS 2125

A także czesankowe:

Może szczęście się do mnie uśmiechnie?

10 sierpnia 2010

Liściasta chusta

W niedzielę zaczęłam robić zieloną chustę:

Wzór ściągnięty z Gackowej.
Dorota ma chyba rację, że ja robię seriami: najpierw kamizelki, teraz chusty, ciekawe co będzie następne...

03 sierpnia 2010

Biała narzutka

W czerwcu stanęłam przed dylematem co ja mam założyć na ślub brata Ł, po dość krótkim w sumie zastanowieniu, doszłam do wniosku, że zrobię sobie powtórkę z rozrywki i ponownie wykonam Japanese Feather and Fan Shawl tym razem z DLG, więc najprawdopodobniej w lepszym rozmiarze.
Ja wymyśliłam tak zrobiłam. Okazało się jednak, że zajęło mi to strasznie dużo czasu i skończyłam dziergać 18 lipca (ślub 24), a ja nie znoszę robić czegoś na czas... no ale grunt że zdążyłam.

W kreacji prezentowałam się tak:


W narzutce poszłam jeszcze na spotkanie robótkowe, gdzie Dorota zrobiła mi zdjęcie od tyłu, którego nie psuje żaden biały pas:

no i z tego samego ujęcia zbliżenie wzoru:


Dziergałam na drutach 2 mm z białej DLG (poszło sporo poniżej motka), przy czym chce zaznaczyć, że ja dziergam bardzo luźno.

28 czerwca 2010

Gail (źle) zblokowany

W ten weekend zblokowałam Gaila. To było moje drugie w życiu blokowanie i nie bardzo mi wyszło... Za mało szpilek chyba wpięłam w zakończenie, a długi brzeg niepotrzebnie nadziewałam na patyczki do szaszłyków. Na szczęści Dagny zdjęła mi kamień z serca i napisała, że to da się jeszcze raz zblokować :) więc pewnie kilka razy go założę, a potem wypiorę i spróbuje ponownie...
No ale przejdźmy do zdjęć:
-> naszpilkowany:

-> całość:

-> z lotu ptaka (czyli stojąc na łóżku)

Chusta jest dość mała - w końcu ma służyć jako ocieplacz szyjny, więc wielka być nie musi (i tak jest chyba o trzy powtórzenia wzoru, większa niż oryginał, ale że użyłam cienizny to efekt mały). Zużyłam 48 g zielonego DLG. Niestety ten mój motek był chyba jakiś wybrakowany, bo zostało mi tylko 44 g, ale chociaż w dwóch kłębkach po 22, więc może na jakiś szaliczek robiony od środka się nada...

Powoli zaczynam się przygotowywać do spowiedzi zaproponowanej przez Truscaveczkę ale tyle mam zaczętych rzeczy, że muszę jeszcze trochę pomyśleć ;)

25 czerwca 2010

Gdziekolwiek będziesz - zagłosuj

Zaświadczenia do głosowania w dowolnym punkcie wyborczym można pobierać aż do 2 lipca, nie trzeba tego także robić osobiście, wystarczy przez pisemnie upoważnioną osobę (upoważnienie nie musi być urzędowo potwierdzone).
Więcej szczegółów tutaj

18 czerwca 2010

14 czerwca 2010

Moja pierwsza drutowa chusta zblokowana

W niedzielę zebrałam się wreszcie do blokowania chusty. Nie wyszło mi to cudownie, ale myślę, że akceptowalnie. Wiem już, że Angora Ram się blokuje (więc powstaną z niej kolejne chusty), a także to, że zrobiłam za duża chustę w stosunku do powierzchni blokowania (łóżko), tak więc moja pierwsza drutowa chusta jest zblokowana delikatnie.
No ale dość tego gadania, pora na zdjęcia:
-> chusta w całości

-> bok:

-> środek

-> zbliżenie wzoru

Mam nadzieję, że uda mi się w niedługim czasie zrobić zdjęcia z wkładką mięsną, to jeszcze zaprezentuję :) Tylko wcześniej muszę jeszcze wszyć nitki, bo jakoś mi się zapomniało przed blokowaniem...

10 czerwca 2010

Gail - ciąg dalszy

Tydzień temu Gail osiągnął rozmiar 80 cm długości boku:

Tak więc następne zdjęcie będzie dopiero jak go skończę...
Postanowiłam już za dużo powtórzeń nie robić, bo przeznaczeniem tej chusty jest wiosenno-jesienne otulanie szyi, więc myślę, że nie powinna być za duża...

UWAGA:
W niedzielę, w Warszawie w Parku Łazienkowskim, o godz. 15.00, na widowni teatru na wodzie odbędzie się warszawskie publiczne dzierganie! Wszystkich gotowych dziergań publicznie serdecznie zapraszam! Ja najprawdopodobniej będę kontynuować Gaila...

26 maja 2010

Gail - początki

Zgodnie z zapowiedzią zaczęłam robić Gail.
W niedzielę miałam tyle:

Ło matko, jak cienizna z tego DLG... robię toto na 2 mm i wcale nie uważam, żeby te druty za cienkie były...
Rozmiar docelowy jeszcze nie jest ustalony. Kiedy będę w okolicach 50 g to zacznę się zastanawiać, czy zostać przy uzyskanym rozmiarze, czy wyrobić cały motek... Ale do tego to mi jeszcze bardzo daleko, narazie nawet nie zauważyłam ubytku nitki...
Następne zdjęcie będzie pewnie jak uzyskam długość boku około 70 cm (teraz jest pi razy drzwi 35-40) to rozepnę toto na 2 drutach, bo sądzę, że będzie to dobry moment na zmianę drutów z 80-tek (obecnie) na 120-stki... czyli sądzę, że zdjęć nie należy się spodziewać w najbliższej przyszłości ;)

21 maja 2010

Moja pierwsz drutowa chusta

9 maja zaskakując samą siebie zaczęłam robić moją pierwszą drutową chustę. Na początku wyglądała niepozornie:

Potem przestała mi się mieścić na drutach i zaczął mi się kończyć motek Angory Ram, z której ją robiłam. W finale okazało się, że wyszło mi ponad 2 motki włóczki... jakoś jak się decydowałam na ten akurat wzór to nie pomyślałam, że on taki kołowy jest i nie doczytałam z jakiej włóczki go robiona. W "normalnej" chuście przybywają 2 oczka na rząd, w tej zaś przybywało mi 4, więc pod koniec miałam prawie 500 oczek na drutach. Jeszcze ciekawsze było zakańczanie tej chusty i trwało ono wieki... Bez napinania chusta przedstawia się tak:

Nie bardzo wiem tylko gdzie ja mam ją napiąć, bo normalnie rozłożona na łóżku zajmuje je prawie całe... no i wogóle mam nadzieję, że ta Angora Ram da się napiąć, bo jak nie to będę bardzo zgrzytać zębami...
Robienie chust tak mi się spodobało, że porzuciłam chwilowo pomysł zrobienia tego topu na rzecz kolejnej chusty... tym razem spróbuję zrobić Gail z zielonego motka DLG... zobaczymy co z tego wyjdzie...

14 maja 2010

Konie - odsłona 6

Brakuje mi już tylko prawego dolnego rogu:

Choć ja nie wiem, czy to jest takie tylko, bo ta część wzoru ma chyba największą gęstość krzyżyków... no cóż mam nadzieję, że w tym roku skończę ;)

06 maja 2010

Niespodzianka w Kocurkowie i słów kilka

W Kocurkowie śliczna włóczka do wygrania. Może tym razem mi się uda... należy mieć nadzieję :)

U mnie nadal robótkowa posucha... W weekend zamiast cały czas robótkować, to sporo czytałam, więc mało co udało mi się zrobić... w tygodniu zaś nie mam: czasu, siły, ochoty, weny... z reguły conajmniej trzech z tej listy...

W weekend zrobiłam (ponownie) rękawy do pomarańczowego swetra i nawet je wszyłam, ale po tym jak mi pierwsze podejście do plisy nie wyszło, to całkowicie mi się robótek odechciało...

Jak najdzie mnie, aby na godzinkę przysiąść do koni, to będzie do pokazania kolejna odsłona, bo w lewej dolnej części brakuje mi już naprawdę niewiele krzyżyków...

Poza tym dawno temu zrobiłam jeszcze jedną kamizelkę, ale nie wiem czy wogóle wszywać w niej nitki, bo wyszła mi jakaś taka do... no lepiej nie będę pisać do czego...

Poza tym marzą mi się dwie chusty podejrzane u Gackowej i Myszopticy tylko jak pomyślę o tym ile ja mam obecnie zaczętych robótek i jak mi idzie ich robienie, to wolę nie zaczynać... choć czort wie, czy mnie w końcu nie podkusi...

29 kwietnia 2010

Fioletowa kamizelka

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami...
Nie, nie będę opowiadać bajki, chciałam tylko zaprezentować kolejną kamizelkę:


Powstała ona między 18 a 21 marca i czekała biedulka na zdjęcia... Tak koło 30 się nawet doczekała (były robione razem ze zdjęciami naturalnej kamizelki), ale że mi się nie podobały, to pomyślałam, że w najbliższym czasie namówię Ł na kolejne... no ale że ani ja od tamtego czasu nie miałam ochoty pozować, ani on robić zdjęć, więc stwierdziłam, że jednak pokaże to co mam :)
Poza tym u mnie ostatnio totalny robótkowy zastój, tylko konie się trochę ruszają, ale niestety powoli...
Czemu taki zastój, no cóż... zaczęłam chodzić na aqua aerobik oraz samoobronę dla kobiet i strasznie późno wracam do domu, więc nie chce mi się już rozkładać robótki i wolę chwilę poczytać...
Założyłam sobie nawet czytelniczego bloga, jakby ktoś był zainteresowany, to serdecznie zapraszam do odwiedzania :)

11 kwietnia 2010

Konie - odsłona 5

Ostatnio poczyniłam spore postępy w koniach:

Mam nadzieję, że uda mi się je skończyć przed wakacjami ;)

31 marca 2010

Naturalna kamizelka

Udało mi się wreszcie zrobić jakieś zdjęcie ;) więc prezentuje kolejną kamizelkę:

Powstała między 3 a 10 marca, włóczka tradycyjnie to Kartopu Yünlü As, tym razem w kolorze naturalnym. Wzór (także tradycyjnie) z 1000 splotów. Robiło mi się jakoś niemrawo i kilka razy prułam, bo myliło mi się w którym rzędzie jestem :( Ramiona wykończone zwykła kratką. Teraz nawet mi się podoba, choć zaraz po zrobieniu miałam do niej jakiś uraz ;)

24 marca 2010

Konie - odsłona 4

Mimo zakamizelkowania szydełkowego trochę także w tym okresie krzyżykowałam. Od poprzedniej odsłony powstał kolejny koński łeb:

Na zdjęciu przy okazji widać ile mi jeszcze brakuje... niestety jeszcze dużo ;)
Zaś w kwestii kamizelek znów dwie gotowe czekają na zdjęcia i jedna jest w trakcie. Może się w weekend zmobilizuje do fotografowania...

21 marca 2010

Brązowa kamizelka

Z nią miałam ten sam problem co z poprzednimi, nie chciała małpa uwiecznić się sama ;) więc pokazuje ją ze sporym opóźnieniem:

Sama kamizelka powstała szybko między 28 lutym a 2 marca, wzór pochodzi znów z 1000 splotów i nosi numer 67. Włóczka to znów Kartopu Yünlü As tym razem w kolorze brązowym.
Z kamizelki jestem zadowolona. Wzór w robocie do najprzyjemniejszych nie należał, ale rekompensuje to jego wygląd, więc nie zarzekam się, że coś nim jeszcze nie powstanie ;)

19 marca 2010

1000 splotów na drutach i szydełkiem


Jest to bardzo stara książka, ale moim zdaniem warta polecenia. Zawiera bardzo dużo ciekawych wzorów, niestety ich wadą są czarno-białe ilustracje. Zdecydowanie nie polecam ją osobą początkującym, bo do nauki ona się raczej nie nadaje (choć ja osobiście nauczyłam się z niej robić 3 z 3 razem na drutach), ale jako źródło wzorów (zarówno drutowych jak szydełkowych) jest bardzo dobra. Trzeba się niestety przestawić na zawarte w niej znaczki, ale mając pewne doświadczenie w odpowiedniej technice i używając zawartej w książce ściągawki, da się zrobić :)
Książkę zdecydowanie polecam osobą doświadczonym i odradzam początkującym :)

11 marca 2010

Morelowa kamizelka

Kolejna kamizelka powstała między 22 a 28 lutego, ale jakoś sama nie chciała się sfotografować ;) więc wpis o niej jest dopiero teraz.
Było przy niej trochę kombinowania. Najpierw chciałam zrobić zwykłe elementy w rzędach. Ponieważ miałam tylko 300g Kartopu Yunlu As (110m/100g) to wybrałam dość "dziurawy" wzór i jako elementu użyłam środka motywu zastosowanego w jasno fioletowej kamizelce. Sposób robienia go w rzędach wymyślałam sam, co zaowocowało tym, że pierwszy rząd elementów musiałam spruć, bo nie policzyłam dobrze i nie pomyślałam, że elementy powinnam łączyć na jeden nie dwa łuki (nie spotkałam się wcześniej z elementami, które należy łączyć w ten sposób i zapewne dlatego o tym nie pomyślałam). Potem poszło już z górki, ale po zrobieniu ostatniego rzędu okazało się, że zostało mi jeszcze ponad motek włóczki (a wszak bałam się, że mi zabraknie) zaś kamizelka jest jednak zbyt "dziurawa".

Postanowiłam więc zasklepić te dziury i w rezultacie powstało coś takiego:

Wydaje mi się, że wyszła całkiem ładnie :)
W ostatecznym rachunku zużyłam 2.5 motka, więc została mi kolejna końcówka... może kiedyś coś wymyślę z tych resztek, a narazie je zbieram...

08 marca 2010

Chabrowa kamizelka

Z tą kamizelką miałam jakoś pod górkę. Najpierw miałam problem z dobraniem wzoru do włóczki. Początkowo wymyśliłam sobie wzór, którym w końcu zrobiłam morską kamizelkę:

Potem spróbowałam czegoś innego:

ale to też nie było to. Na szczęście za trzecim razem udało się strzelić w dziesiątkę:

Kamizelkę zaczęłam w niedzięlę 14-go lutego, zaś skończyłam szydełkować we wtorek 16-go lutego i do piątku nie miałam czasu lub siły, aby ją zszyć i pochować nitki. Potem zaś nie miałam totalnie nastroju na sesję zdjęciową, dlatego też kamizelkę prezentuję dopiero teraz:

Kamizelka bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że się będzie dobrze nosić :) Wzór ponownie pochodzi z "1000 splotów na drutach i szydełkiem", okolice podkrojów to pomysł własny, czyli skrócenie wzoru o dwa rzędy. Włóczka jest PRL-owska: anilana z połyskliwą nitką. Uważam, że całość wyszła mi całkiem ładnie i zastanawiam się nad powtórzeniem jej w innym kolorze, ale to na pewno nie w najbliższym czasie.

15 lutego 2010

Zielono-morska kamizelka

W sobotę skończyłam kolejną kamizelkę. Robiłam ją z grubego akrylu, dawno temu kupionego na allegro.


Kamizelkę robiłam na szydełkach 5, 4,5 oraz 4 mm. Złóżyłam 325 g włóczki. Schemat pochodzi z Małej Diany 9/2007 i jest to wzór do modelu 11. Zdjęcia są mocno prześwietlone (ale inaczej nie widać było wzoru).
Kolor włóczki w rzeczywistości jest bardziej taki:



Wzór jest bardzo prosty, ale nie aż tak monotonny jak ten z jasno morelowej kamizelki, więc robiło mi się bardzo przyjemnie :) Myślę, że jeszcze kiedyś go powtórzę :)