Kontakt: robotkowa_seremity@WYTNIJ_TOtlen.pl

30 grudnia 2012

Chyba trzeba wreszcie coś napiąć...

Obecnie moja sterta drutowych chust do napięcia przedstawia się tak:
(te trzy w środkowym rzędzie to chusty pod szyję)
A w najbliższym czasie będzie jeszcze więcej, bo dłubię coś z ognistej Kauni, a poza tym znalazłam wreszcie Kalinkę, która potrzebna mi była do zakończenia jeszcze jednej chusty, więc pewnie niedługo ją skończę. Do tego dochodzą jeszcze rzeczy szydełkowe, które też wypadałoby ponapinać.
Problem jest tylko w tym, że nie bardzo mam gdzie to robić. Teoretycznie mogłabym na łóżku, napinając rano i zdejmując wieczorem, ale nie chce blokować sobie łóżka na cały dzień pozostawania w domu, zaś jeżeli idę do pracy lub po prostu gdzieś wychodzę, to rano mi się zwyczajnie nie chce, szczególnie, że jest to zajęcie dość nieprzewidywalne czasowo. Ostatnio wymyśliłam, że kupię sobie puzzle piankowe, położę je na ławie i na nich będę napinać. Którąś z Was stosuje takie rozwiązanie? Jakie konkretnie puzzle macie? Nie niszczą się one zbytnio od wbijanie w nie szpilek? Wiem, że są różne grubości takich puzzli, jakie macie grube?

29 grudnia 2012

Butterfly Effect przedwcześnie zakończona

W ramach robienia chusty pod szyję, która pasowałaby do wielu rzeczy zaczęłam robić Butterfly Effect z melanżowej włóczki bawełniano-wiskozowej (Summer YarnArt'u). Robiło się z tego okropnie, ponieważ nitka strasznie się rozdwajała. Tak więc, kiedy skończyłam pierwszy motek, stwierdziłam, że jak na chustę pod szyję to jest to dostatecznie duże, sprułam kawałek i zakończyłam. Tym sposobem nie jest to tak naprawdę Butterfly Effect, ale na założenie pod szyję się nadaje.
Nie wiem tylko co ja mam zrobić z pozostałymi 50g tej włóczki i jeszcze setką zielonej. Ta 50 to będzie pewnie leżeć i zerkać na mnie tęsknie, a co do zielonej to nie wiem... robi się toto okropnie, ale kolor ma świetny...

28 grudnia 2012

Revontuli także doczekała się zakończenia

Nie jestem może z niej zadowolona tak jak z poprzedniej Revontuli, ale także mi się podoba:
Na pewno chciałabym ten wzór powtórzyć na grubej tęczy (jak zrobię kolejne zakupy Kauni). Tutaj mam wrażenie, że dla tego wzoru wtej włóczce są za długie kawałki kolorów i gdyby zmieniały się częściej, wyglądałoby to lepiej.
Chusta jest minimalnie za duża (więc będę musiała ją bardzo delikatnie blokować) i zastanawiał się nawet nad pruciem, ale spodobał się się układ kolorów na końcu i stwierdziłam, że zostanie jak jest.
Z resztki tej włóczki chciałabym spróbować zrobić Freya Shawl, choć nie wiem, kiedy ten projekt doczeka się realizacji.

27 grudnia 2012

Freya Shawl zakończona

Nieskromnie powiem, że efekt końcowy bardzo mi się podoba :)
I jeszcze zbliżenie:
Zakończenie jest lekko przekombinowane, bo ostatnim wykonanym rzędem jest po raz drugi wykonany rząd 72. Potem w lewym rzędzie zamknęłam na lewo wszystkie oczka, tak, że robótka wygląda jak zamykana normalnie na prawej stronie.
Na oko, patrząc po kolorach w reszcie motka, wychodzi mi, że zużyłam około połowy. Jak wreszcie rozpakuje wagę, stanę się bardziej konkretna :P
Mimo faktu, że wzór wymaga robienia z opisu i dość sporej ilości liczenia, robiło mi się tę chustę całkiem przyjemnie. Zastanawiam się nad wykonaniem jej także z grybszej Kauni, tylko oczywiście w mniejszej ilości rzędów.
W trakcie robienia znalazłam 3 błędy w opisie, mianowicie w rzędach:
-> 34 - na końcu powinno być K3 zamiast K2
-> 50 - na końcu K3 a nie K4
-> 64 - brakuje narzutu przed powtarzaną sekwencją
Teraz tylko nie wiem, co mam zrobić z reszty tej tęczowej włóczki, macie może jakieś propozycje?

29 listopada 2012

Freya Shawl ciąg dalszy

Właśnie doszłam do 83 rzędu oraz 43 cm długości i stwierdziłam, że czas na kolejną linię życia. Przydałoby się także zobaczyć jak to w tym układzie wygląda, bo wg. wzoru na analogicznym rzędzie kończy się cała chusta. W związku z tym przełożyłam całość pracowicie na 3 mm z odłączaną żyłką i prawie udało mi się ją na tej żyłce rozłożyć:
Cóż, jako ostatni rząd słabo mi się to podoba, więc chyba wybiorę sobie jakiś inny. Myślę nad rzędem kończącym wachlarze, powodowałoby to jednak, że musiałabym zakończyć wcześniej, albo też powinnam zrobić jeszcze jedno powtórzenie. Nie pozostaje mi nic innego, jak dorobić do tego rzędu i ponownie zrobić mierzenie. Ale to pewnie jeszcze dość długo potrwa, bo robi się to dość mozolnie.
W obecnej chwili możecie już zobaczyć pełen zakres kolorów tej cienkiej Kauni, bo właśnie kilka rzędów temu udało mi się znów dojść do fioletowego koloru, z którego to zaczynałam. Mnie osobiście kolorki się podobają. Mam nadzieje, że nie jestem w tym osamotniona :)

14 listopada 2012

Kolejne dwie chusty rozpoczęte

Poprzednie oczywiście nie skończone (znaczy nie napięte), ale trzeba przecież coś robić :> więc zaczęłam dwie kolejne.

Pierwsza ma być wg. wzoru Butterfly Effect:
A tutaj próbka wzoru ażurowego, który będzie później:
Moim zdaniem wygląda całkiem dobrze mimo bardzo melanżowej włóczki.
Zaś co do samej włóczki to jest to YarnArt Summer - 70% bawełna, 30% wiskozy. W dotyku jest to bardzo przyjemne, ale robi się z tego strasznie, bo się strasznie rozwarstwia. Ja kiedyś marudziłam na Sonatę Aniluxu, ale Summer pod względem roboty jest o wiele gorszy, choć trzeba przyznać, że w dotyku jest o wiele milsza.

Druga chusta to Freya Shawl z cienkiej tęczowej Kauni. Bardzo mi się ta chusta podoba, ale robi się ją strasznie ciężko. Gdyby nie to, że jestem w domu na zwolnieniu to pewnie bardzo wolno by je przybywało.
W tej chwili mam więcej, ale mam za krótkie druty, więc mogę zaprezentować to jedynie w wersji zezwłok:

09 listopada 2012

03 listopada 2012

Revontuli po raz drugi

Skoro już kupiłam tyle nowej cieniowanej włóczki (3 motki cienkiej Kauni i 2 motki grubej), to aż żal byłoby czegoś z niej nie zacząć. Tak więc zaczęłam robić Revontuli z grubej zielono-fioletowo-niebieskiej. Skoro ona najmniej mi się podobała, to od niej trzeba zacząć ;) Muszę przyznać, że w chuście wygląda nawet nieźle :)
Początkowo zaczęłam ją robić na drutach 3,25 mm, ale nie wyglądało to dobrze. Kiedy przesiadłam się na 5 mm, zaczęło być o wiele lepiej i z jaką szybkością zaczęło przybywać chusty :)
Teraz tylko nie wiem jak bardzo ta włóczka naciąga się przy napinaniu i nie wiem jak dużą powinnam zrobić... Przy poprzedniej Revontuli nie miałam tego problemu, bo po prostu skończył mi się bambusowy motek :)

02 listopada 2012

Szalika z bawełny ciąg dalszy

Po zakończeniu pierwszego motka, szalik przedstawiał się tak:
Doszłam do wniosku, że jeżeli zrobię go z całej włóczki to będzie raczej za długi, więc postanowiłam zrobić najpierw Calorimetry, a z reszty włóczki zrobić szalik. Pomysł okazał się nie najlepszy, bo opaska z tej włóczki nie wypadła najlepiej:
W finale więc ją sprułam i robię szalik. Może przerobie całość, a może skończę wcześniej. Jeszcze nie wiem.

Laminaria skończona

Za sprawą odwiedzin Ysabell, która przyszła do mnie po swoją włóczkę i wyciągnęła robótkę, wreszcie skończyłam Laminarię. Oczywiście skończyłam to dość szumne określenie, bo do napięcia jej jeszcze daleko, ale choć robienie na drutach jest zakończone.
W formie nie napiętej przedstawia się tak:

05 października 2012

Szydełkowy szalik z bawełny

Myśląc, że na Kapitularzu skończę nie tylko Laminarię, ale jeszcze nie będę miała co robić naszykowałam sobie drugą robótkę. Bardzo dawno zaplanowany szalik z Drops Design.
Cóż Laminarii nie skończyłam, wręcz udało mi się zrobić jedynie kilka rzędów, zaś szalika nawet nie wyjęłam z plecaka. Ale za to teraz robię go do poduszki. Laminaria na razie musi zaczekać. A szalika mam tyle:
Włóczka to Alize Bahar z e-dziewiarki. Szydełko 3,5 mm. Jakoś mało wydajna ta włóczka jest, bo na ten kawałek na moje oko zeszło już pół motka. Szczęśliwie mam dwa motki tego zestawienia barw, więc najwyżej oba pójdą na ten szalik :)

18 września 2012

Laminarię czas kończyć

Dawno nic nie pisałam i w sumie także nic nie robiłam. Teraz w ramach przygotowań na Kapitularz w Łodzi, na którym należę do obsługi i przewiduję dużo siedzenia, odkurzyłam Laminarię. Okazało się, że właśnie skończył mi się pierwszy motek i powinnam zacząć wzór kończący. Po 2 jego rzędach robótka prezentował się tak:
Liczę na to, że uda mi się ją skończyć na festiwalu :)

19 sierpnia 2012

Łódzki Kapitularz zaprasza wystawców rękodzieła (21-23 września)

Jesień się zbliża wielkimi krokami, a wraz z nią Łódzki Festiwal Fantastyki "Kapitularz 2012". Festiwal fantastyki to miejsce spotkań miłośników wcielania się w postacie z wymyślonych światów. "Kapitularz" jest organizowany przez klub fantastyki, do którego należę. Odbędzie się on organizuje dniach 21-23 września w Łodzi. Jeżeli robicie rzeczy na sprzedaż to serdecznie zapraszam do nas.
Na tego typu festiwale przychodzą ludzie zakręceni na punkcie fantastyki, którzy częstokroć uczestniczą w LARPach (czyli w bardzo dużym uproszczeniu takim jakby teatrzyku w realiach różnych epok), na które potrzebują różnych unikalnych gadżetów. Tak więc na pewno będzie zainteresowanie biżuterią, popularne są także półgorsety, może szale i chusty (choć one mogą być za drogie) i pewnie wszelkie drobiazgi (wachlarze mogą być fajne), bo przecież na festiwalu fantastyki można kupować także wcale nie "fantastyczne" rzeczy.
Osoby zainteresowane zachęcam do pisania maili na sartorisan@kapitularz.pl Kolega postara się udzieli wszelkich informacji.

28 lipca 2012

Trzy gotowe do napięcia

Nie wiem kiedy zbiorę się, aby napiąć ostatnio skończone przeze mnie chusty, więc zaprezentuje je tak jak są :P
Zielona:
Niebieska (Kalinka):
I ta bambusowa:
Ostatnia nawet nieźle wygląda bez napięcia, choć jednak chciałabym to zrobić :)

14 lipca 2012

Trójka to taka miła liczba

Zakończyłam robić zieloną chustę (pokażę jak napnę) i stwierdziłam, że przydałaby mi się chusta na teraz, a żadna z obecnie robionych się na to nie nadaje. Tak więc zaczęłam kolejną tym razem ze świeżo kupionej włóczki bambusowej Alize Bamboo Fine Batik Design na drutach 2,5 mm. Wzór to Northern Lights.
Włóczka jest bardzo miła w dotyku i robi się przyjemnie (choć się trochę ślizga), ale niestety bardzo się rozwarstwia, bo jest bardzo słabo skręcona. Lekką wadą jest złe wybarwienie (po zmianie koloru są jeszcze jakieś krótkie fragmenty poprzedniego).

23 czerwca 2012

Dwie to wciąż za mało - trzecią by się chciało

Wychodzi na to, że dwie zaczęte chusty to dla mnie za mało ;) Poprzednie dwie były za skomplikowane aby robić je na sesji, tak więc zaczęłam trzecią:
Włóczka to Kalinka. Jednocześnie z zdecydowałam, że nie będę kontynuować projektu wcześniej robionego z tej włóczki. I tak bym go nie skończyła w sensownym czasie :/
Chusta robiona jest gładkim prawym co jakiś czas przeplatanym ażurowym rzędem. Ponieważ nie chce mi się liczyć to rząd ażurowy robiony jest na oko, ze stwierdzeniem to jakoś tu powinien wypaść ;)
Druty to 3 mm. Chyba można powiedzieć, że moje ulubione druty ostatnio. Robię na nich trzy chusty, a mam tylko dwie pary trójek, ale właśnie zamierzam to naprawić... znaczy oczywiście zwiększyć liczbę trójek... choć tę zieloną chustę to już bym chciała skończyć...

09 czerwca 2012

Chusty dwie

Coś znowu się opuszczam w pisaniu tego bloga, ale ostatnio całkowicie nie miałam czasu na siedzenie przed kompem. Bo robótkować to nawet coś robiłam, ale z prowadzeniem blogów było krucho. W międzyczasie obie tworzone przeze mnie chusty nieco urosły:
W tej chwili prawdę powiedziawszy, to obie są jeszcze trochę większe. Tej zielonej zostało mi wręcz jakieś 10 rzędów. Ale co ja z tą liściastą chustą miałam, to jakaś masakra. Najpierw wydawało mi się, że zrobiłam za dużo tego gładkiego i po zrobieniu chyba z 4 rzędów brzegu przełożyłam wszystko na nitkę pomocniczą (nie przerabiając porządnie lewej strony, bo zakładałam, że i tak będę pruć) i postanowiłam przymierzyć (zdjęcie pochodzi właśnie z tego momentu). Okazało się, że jednak nie miałam racji i powinnam była spokojnie kontynuować wzór. No, niby się nic nie stało, bo nitka pomocnicza była, ale nakładania tego ponownie na drut nie było szczególnie przyjemne... Potem robiłam sobie wzór spokojnie, nie licząc ostatnich prawych motywów, no bo po co... Tak... Efekt był taki, że prułam chyba z 4 rzędy, bo pomyliłam się i zorientowałam się dopiero sporo później... A potem jeszcze źle nabrałam oczka... Eh... szkoda słów. Teraz w każdym razie liczę już wszystko, dzięki czemu najpóźniej w następnym rzędzie wykrywam pomyłkę. Skuteczne to jest, nie powiem, ale dość męczące. Cieszę się, że już nie dużo rzędów do końca zostało i pewnie tylko dzięki temu skończę tę chustę... a przynajmniej mam nadzieję, że skończę.

09 kwietnia 2012

Laminaria


Ni z tego, ni z owego naszło mnie na zaczęcie Laminarii. Generalnie chciałam zrobić coś ciekawszego niż gładki prawy a jednocześnie niewymagające za dużego myślenie oraz przymiarek. Tym sposobem padło na chustę, a potem na Laminarię.
Kiedy już zdążyłam się nastawić na ten konkretny wzór, okazało się, że nie umiem zrozumieć jak to trzeba zacząć. No czytam i wiem, że nic nie rozumiem... Spytałam się znajomej blogerki, która była akurat dostępne na FB, ale ona tej chusty nie robiła :( Już nieszczęśliwa zaczynałam pisać maila do Bietas, kiedy mnie olśniło i zrozumiałam wreszcie co autorka miała na myśli.
A potem zaczynałam tę chustę chyba z dwadzieścia razy. Bo najpierw pomyliła mi się liczba rzędów, a potem nie podobał mi się łańcuszek tworzący się na prawej stronie robótki między brzegiem a pierwszym właściwym rzędem. Nie pasowały mi także oczka brzegowe, bo przyzwyczaiłam się już do chust bez tychże. Tak więc kombinowałam, aż uzyskałam zadowalający mnie efekt. Tym sposobem zaczęłam Laminarię całkiem po swojemu. Osoby zainteresowane moją metodą zachęcam do przeczytania opisu pod zdjęciem, ale nie wiem czy jest on czytelny.


Z pomocniczej włoczki robimy łańcuszek. Włóczką właściwą wybieramy z niego 3 oczka i przerabiamy na tych 3 oczkach 13 rzędów (na 99% właśnie 13, a jak nie to 15 :P) w następujący sposób: rzędy nieparzyste 2 oczka na prawo, ostatnie oczko przełożyć jak do przerobienia na lewo; rzędy parzyste: wszystkie oczka na prawo. Wychodzi taki cienki pasek francuskiego z jednej strony z oczkami brzegowymi. W trzynastym rzędzie ostatnie oczko też przerabiamy, potem zaś obracamy robotę o 90 stopni i na lewą stronę. Następnie z oczek brzegowych (wkładając szydełko pod oczko brzegowe) wybieramy 5 oczek. Ponieważ jesteśmy na lewej stronie, to najpierw wybieramy najbardziej skrajne lewe oczko, a potem posuwamy się w prawo. Z powodu takiego sposobu wybierania, oczka na drucie uzyskujemy przekręcone, tak więc odkręcamy je jednocześnie dociągając włóczkę, bo przez ten skręt oczka nam wyszły za duże. Kiedy już przekręciliśmy wszystkie oczka (poza pierwszymi 3, bo one były prosto) i przełożyliśmy najbardziej wewnętrzne z tych 3 brzegowych tak, aby wyglądało podobnie do pozostałych środkowych (nie umiem tego opisać i zresztą nie wiem jak to zrobiłam, ale jakoś je tak przez siebie przełożyłam, że nitka poprzeczna nie dawała po oczach), możemy nabrać początkowe oczka paska. Wszystkie dotychczasowe oczka mamy teraz wszystkie na jednym drucie z ostatnim oczkiem przy czubku drutu, to usuwamy łańcuszek i nabieramy początkowe 3 oczka jednocześnie je przerabiając (tak, aby po prawej stronie uzyskać prawe, ja wyciągałam po prostu nitkę szydełkiem). Teraz możemy obrócić robótkę i przystąpić do pierwszego właściwego rzędu chusty. (U mnie chusta ma brzegi z dwóch zawsze przerabianych oczek prawych, bez tych oczek brzegowych i na to jest wyliczony początek.)
Prawda, że strasznie skomplikowane? Poza tym jak znam życie, to wyważałam otwarte drzwi :P

03 kwietnia 2012

Kubuś bez konturów


Udało mi się wreszcie skończyć krzyżykować Kubusia. Jeszcze kontury i obrazek będzie gotowy. Choć uważam, że nawet bez nich wygląda całkiem fajnie i na upartego mogłabym ich nie robić. Ale wyszyję je, choć za ich robieniem nie przepadam :>

25 marca 2012

Łódźkie spotkanie robótkowe - 18.03.2012

W poprzednią niedzielę wybrałam się na łódzkie spotkanie robótkowe organizowane na forum gazety. Sama na to forum nie zaglądam, odkrycie zaś tego, że także w Łódzi organizowane są takie spotkania zawdzięczam Dorotce, która przesłała mi linka.

Na spotkaniu było bardzo miło. Poznałam bardzo sympatyczne kobitki, a ciekawe, okazało się, że większość z nich mieszka na Bałutach, czyli w dzielnicy, do której ja będę się w kwietniu przeprowadzać :)

A oto i nasz ekipa:


Od lewej: ja, Ania, Grażyna, Mirka, Małgosia, Jola i Ania. Mam nadzieje, że nie pomyliła imion, a jeżeli tak to mnie poprawcie.

A także nasze robótki:


Następne spotkanie zostało ustalone na 15 kwietnia. Już nie mogę się doczekać :)

23 marca 2012

Calorimetry po raz pierwszy, ale prawdopodobnie nie ostatni :)

Zrobiłam ją jeszcze w styczniu, ale początkowo było za zimno aby ją nosić, zaś do pokazania jej tutaj brakowało mi zdjęcia "na ludziu". Bo miałam tylko takie:




Jak widać opaska początkowo zapinana była na jeden guzik, czyli tak jak jest we wzorze. Było tak do czasu, aż zaczęłam ją nosić i okazało się, że zrobiłam ją za dużą i muszę zapinać ją o wiele głębiej. Potem przez jakiś czas chodziłam jeszcze z fragmentem powiewającym z tyłu, aż wreszcie końcówka doczekała się doszycia drugiego guzika:


A także zdjęcia "na ludziu":


:)

Włoczka to Alize Pure Wool Cashmira Fine kupiona w e-dziewiarce robiona podwójną nitką na drutach 3.5 mm. (A przynajmniej tak mam zapisane w Ravelry, choć do tej pory żyłam w przeświadczeniu, że robiłam ją na 4 mm i teraz nie wiem czy pomyliłam się wpisując tam, czy też mi się źle wydaje.)

Jestem bardzo zadowolona z tej opaski i jest spora szansa, że zrobię sobie jeszcze jedną, a może nie tylko jedną ;) W każdym razie obecnie noszę ją na okrągło :)

17 marca 2012

Puchatek po dwóch tygodniach, czyli brak czasu na robótki

Minęły dwa tygodnie od poprzedniej prezentacji Puchatka i teraz obrazek przedstawia się tak:


Jak widać przez te dwa tygodnie zrobiłam około połowy ramki. Mało, bo nie mam totalnie czasu na robótki. Poza postawieniem kilkunastu krzyżyków wieczorem, robię cokolwiek jeszcze tylko w czasie sesji RPG, tam dla odmiany królują druty.

A tak totalnie z innej beczki: jutro o 16 w Retro Cafe na Moniuszki w Łodzi odbędzie się spotkanie robótkowe. Więcej tutaj. Ja się wybieram i chociaż będę tam pierwszy raz, to wszystkich z okolic Łodzi także zapraszam :) Mam nadzieję, że organizatorki mnie za to nie zastrzelą ;)

09 marca 2012

Pierwszy wymyślony ażur na drutach

Jak wspominałam przy okazji wpisu o chuście robionej w trakcie Zjavy, o tym, że na konwent należy brać robótkę przekonałam się w trakcie Polconu. Wtedy na taki genialny plan nie wpadłam i byłam totalnie nie przygotowana. Szczęśliwie Ysabell wzięła sobie dwie róbótki i podarowała mi motek swojej włóczki i pożyczyła druty. Druty jej oddałam dawno temu, zaś motek razem z robótką gdzieś posiałam i znaleźć nie mogę (powoli godzę się z faktem, że musiałam to przypadkiem wyrzucić w trakcie któregoś hurtowego wyrzucania śmieci z pokoju). Tak więc po tej robótce zostały mi tylko wspomnienia... i zdjęcia...
Piszę zaś o nim, ze względu na fakt, że był to pierwszy raz, kiedy sama wymyśliłam ażurowy wzór... Nie zdziwię się wcale, jeżeli ten wzór znajduje się już w jakiejś książce, bo skomplikowany nie jest. Nie mniej i tak jestem z siebie dumna :)
Wzór wygląda tak:


A to jest schemat do niego:


Przepisywałam go z notatek na Polconowym programie i w sumie nie wiem, czy zamiast dwóch bocznych kolumn nie powinna być tylko jedna. Aby się o tym przekonać musiałambym wykonać próbkę, a tego chwilowo nie chce mi się robić.
A to całość tego co powstało w czasie Polconu:


Jak widać liścia można zrobić całkiem przypadkiem i nie zdając sobie z tego sprawy - tak właśnie powstał ten rozpoczynający tę robótkę :)

06 marca 2012

Nauka szycia

Długo się zbierałam i zebrać się nie mogłam, ale w końcu postanowiłam nauczyć się szyć. Mam ambitny plan nauczenia się szycia ubrań. Nie oznacza to oczywiście, że nie mam w planach szycia innych rzeczy, ale ubrania są dla mnie priorytetem. Postanowiłam, że zamiast tracić czas na najczęściej bezowocne poszukiwania ubrań, które na mnie dobrze leżą, poświęcej go na szycie ich samodzielnie. Mam nadzieje, że to mi się uda.
Moje postanowienie zbiegło się w czasie z przyniesieniem przez mojego tatę do domu maszyny od żony kolegi, która kupiła sobie nową. Cóż szczególnie mnie to nie dziwi, bo ta maszyna to prawie zabytek:


Po uszyciu dwóch poszewek na jaśki i obrębieniu sterty ścierek (w mamy szafie materiał na ścierki leżał od ponad 20 lat), stwierdziłam, że szyć będę... ale nie na tej maszynie. Ja nic do niej nie mam, bo jak na swój wiek to szyje wręcz świetnie, ale ja jednak potrzebuję przyjaźniejszego dla moich słabych umiejętności sprzętu. Bo ja owszem szyć prosto umiem, ale pod warunkiem, że szyję wolno...
Postanowiłam więc kupić sobie maszynę z regulowaną prędkością szycia. Mechanicznych niestety z tą funkcją nie ma, więc będzie musiała to być komputerowa. Ponieważ po głowie z uporem maniaka tłucze mi się marka Janome, to wymyśliłam Janome DXL603. Myślicie, że jest to dobry wybór? Czy powinnam jednak zastanowić się nad inną marką?

04 marca 2012

Puchatek, czyli powrót do krzyżyków

Po ponad rocznej przerwie powróciłam do haftu krzyżykowego. Na pierwszy ogień poszło co coś prostego, bo nie jestem jeszcze gotowa do kontynuowania koni. W związku z tym postanowiłam najpierw dokończyć rozpoczęte kwadraty, a dopiero później wziąć się za obraz. Tak więc po ponad trzech latach przerwy, portret Puchatka doczekał się kontynuacji. W listopadzie 2008 prezentował się tak:


Kiedy wyjęłam go z szafy było zrobione jeszcze jakieś 5 rzędów więcej niż na powyższym zdjęciu. Natomiast teraz Kubuś prezentuje się tak:


Widać na tym zdjęciu, że mazak spieralny wodą nie oparł się wpływowi czasu i w niektórych miejscach wyblakł, w pozostałych zaś zniknął całkowicie. Tak więc zabawę w rysowanie, będę miała prawie od początku. Cóż, tak to jest, jak się coś porzuca na aż tak długo ;)

03 marca 2012

Prosty ażurowy szal cd


Okazało się, że wybrałam sobie świetny moment na przełożenie oczek na nitkę pomocniczą i zaczęcie roboty w drugą stronę. Po zrobieniu sporego fragmentu od środka i przymierzeniu, po którym nastąpiło zakończenie drugiej strony szala, okazało się, że od strony, po której zostawiłam oczka, zostało mi do zrobienia dosłownie 6 rzędów przed tym jak powinnam zacząć zmniejszać liczbę oczek.
Środek szala prezentuje się tak:

Jego zakończenie tak:

Całość zaś w obecnej chwili wygląda tak:

29 lutego 2012

Jeszcze kilka serwetek

W lutym 2008 znalazłam jeszcze 3 zrobione przeze mnie serwetki (wszystkie zostały podarowane mamie i... leżą u niej w szafie). Napisałam nawet na ten temat wpis... i go nie opublikowałam... (proszę nie pytać dlaczego, bo nie mam pojęcia). Tak więc publikacja następuje teraz:
Spora filetowa (skończona w IV klasie liceum):

I jeszcze dwie małe nie wiem kiedy zrobione:


Co do tej ostatniej, to nie wiedziałam nawet, że aż 3 sztuki wg. tego wzoru zrobiłam... czego to się człowiek nie dowie o własnych robótkach ;)

25 lutego 2012

Zjava, czyli tam i z powrotem

W poprzedni weekend byłam w stolicy na festiwalu fantastyki Zjava. Nauczona doświadczeniem z Polconu wzięłam ze sobą robótkę. Akurat tak się złożyło, że zaplanowałam zrobienie chusty z jasno zielonej włóczki. Jasna nitka to coś, co okazało się posunięciem genialnym na konwent, ponieważ pozwoliło mi robić także w czasie nocnych sesji RPG z "atmosferą", w czasie których światło nie było najlepsze.
Chustę zaczęłam w pociągu w drodze do Warszawy, kontynuowałam na Zjavie i jeszcze trochę zrobiłam w pociągu w drodze powrotnej. W ten sposób w dwa dni powstało tyle (około 50 cm wysokości):


Wbrew pozorom ta chusta nie jest krzywa (specjalnie liczyłam oczka, rzeczywiście pomyliłam się... boki się różnią... o jedno oczko na sto), ale za to bardzo krzywo upięta :>
Niestety w trakcie nocy zepsuły mi się druty (KnitPro z nieodłączaną żyłką), co spowodowało spadnięcie kilkudziesięciu oczek. Oczka nałożyłam, zaś druty udało się złożyć, więc mogłam kontynuować robienie, uważając tylko, aby ponownie nie wypadły. Po powrocie do domu chciałam skleić je kropelką, ale albo się nie da, albo ja nie umiem. W każdym razie sklejaniem popsułam je do końca, bo teraz już żyłka nie wchodzi w drut. Trudno. Będę używać tych z odłączaną żyłką (to akurat 3 mm były).

12 lutego 2012

Nietypowe zastosowanie dziurki w łączonych drutach KnitPro

Przy okazji wciągania nitki pomocniczej w szal z poprzedniego wpisu, wypróbowałam pomysł, który chodził mi od jakiegoś czasu po głowie. Nie jest on jakiś strasznie odkrywczy, ale jeżeli ktoś sam o tym nie pomyśłam, to może mu się przyda.


Aby przeciągnąć nitkę pomocniczą przez rząd robótki, którą robimy na drutach KnitPro z odłączaną żyłkę, nie potrzebujemy igły ani wysilania oczu. Wystarczy tylko, że zdecydujemy się na tę operację rząd wcześniej niż ma zostać wciągnięta nitka. Zamiast nawlekać nitkę na igłę, przewlekamy ją przez dziurkę w końcówce żyłki (tej służącej do mocniejszego dokręcania drutów) i zabezpieczamy przed wypadnięciem (ja ją po prostu związałam). Przewlec należy z tej strony żyłki, z której jest drut, którym będziemy przerabiać najbliższy rząd. Teraz normalnie przerabiamy rząd, nitka zaś sama się przewleka, tak że po zakończeniu rzędu wszystkie oczka znajdują się zarówno na żyłce jak i nitce :)
Oczywiście metoda ta ma pewne ograniczenia, gdyż przez dziurkę przy żyłce nie przewleczemy nic grubszego niż gruby kordonek, ale myślę, że do większości zastosować taki kordonek wystarczy :)