Kontakt: robotkowa_seremity@WYTNIJ_TOtlen.pl

29 października 2010

Zielona chusta upięta

Można powiedzieć, że bardzo powoli wracam na łono robótek.
Nadal mam problemy ze zdjęciami na ludziu, dlatego nie pokażę pomarańczowego swetra, który ostatnio skończyłam po... 3,5 roku od zaczęcia...
Za to pokażę zieloną chustę w fazie upinania (w końcu skadrowałam te zdjęcia):



Chusta jest zmałpowana po Gackowej. Choć nie obyło się bez modyfikacji... Jak widać u mnie na wysokość jest sześć liści, zaś w oryginale siedem. A wszystko przez to, że w wersji siedmioliściastej, ta chusta była po prostu za duża i postanowiłam pruć jak miałam tyle:

Prułam do miejsca oznaczonego drutem (bo końcówkę tej chusty robi się inaczej, a ja w początkowej wersji myślałam, że będę dorabiać wręcz a nie pruć) i wogóle jakoś strasznie mi to szło... W każdym razie chustę skończyłam pod koniec sierpnia... Może za kolejne 2 miesiące będą jakieś zdjęcia na ludziu...

Robiłam ją z Angory Ram w kolorze zielonym (kolor najbliższy na zdjęciu z pruciem), wyszło około 1 motka.

I jeszcze informacja dla osób kibicujących mi w sprawie koni. Wczoraj udało mi się odmrozić wreszcie ten projekt i postawić parę krzyżyków, tak więc nadal mam szansę skończyć je w tym roku ;) Zdjęcia będą, jak zacznie być widać różnicę ;)

14 października 2010

Słów kilka / Candy

Oj, strasznie dawno nic nie pisałam. Jakoś ostatnio czas mi przelatuje przez palce, szczególnie w kontekście robótek i tego bloga, bo blog czytelniczy ma się całkiem dobrze...

Już dawno temu skończyłam chustę o której pisałam poprzednio, początkowo nie zamieściłam zdjęć z napinania, bo chciałam wziąć udział w konkursie na Marancie. Do tego jednak przydało by się zdjęcie na ludziu i pomysł spełzł na niczym, bo jakoś na sesję się nie złożyło... A zdjęcia płaskich nadal się same nie chcą skadrować, więc ich także nie ma...

Właściwie od 21 sierpnia (kiedy to skończyłam tę chustę) robótki praktycznie nie miałam w ręku, pomijając 27 września, kiedy to wszyłam nitki w pomarańczowym swetrze, dnia następnego kupiłam nawet guziki, ale już na ich przyszycie energii mi nie starczyło... może w ten weekend wreszcie mi się uda? A może nie? Nie wiem...

Wogóle jakoś ostatnio robótki mnie nie lubią. Na początku października chciałam iść na spotkanie szarotkowe w ramach przełamania złej passy, ale zamiast na spotkaniu wylądowałam u dentysty! W czasie śniadania złamała mi się tylna ściana zęba i musiałam szukać w niedzielę dentysty... po prostu sama przyjemność...

No to tyle marudzenia. Pora przejść do części drugiej wpisu, czyli candy.
Zapisałam się na candy maszynowe, do wygrania: szycia Brother LS 2125

A także czesankowe:

Może szczęście się do mnie uśmiechnie?