Kontakt: robotkowa_seremity@WYTNIJ_TOtlen.pl

31 października 2009

Relacja ze spotkania kołderkowego

Co prawda obiecywałam dobre zdjęcia, ale niestety będą byle jakie. Koncepcja mi się zmieniła i jednak tego co zrobiłam do Łodzi nie przywiozłam, więc zamiast skanów były zdjęcia.
Ale zacznijmy od początku. W poprzedni weekend w Warszawie odbyło się spotkanie kołderkowe :) Było, jak zwykle, bardzo fajnie :)
Pierwszy dzień i początek drugiego zajęło mi dokończenie poduszki zaczętej na poprzednim spotkaniu (zaczynałam od pikowani po szwach). Więc pracowałam (i jadłam i piłam i plotkowałam, ale z tego zdjęciami chwalić się nie będę ;P):


aż powstała taka oto poduszka (będzie o niej osobny wpis ze zdjęciami detali):

Potem Vella przeprowadziła kursik haftu matematycznego, w jego ramach powstał taki motylek:

później na spotkaniu zrobiłam jeszcze gwiazdkę:

(Oba obrazki zawierają błędy, które zauważyłam już po podklejeniu i które kiedyś zamierzam poprawić)
No i się zaczęło... w poniedziałek i wtorek powstały (trochę monotematycznie, ale posiadałam tylko takie wzory):
kwiatki:



motylek:

motylek cieniowany (robiony w dwie igły, co drugi ścieg jednym, a co drugi drugim kolorem):

motylek z konturem:

motylek metalizowaną nicią (niedokończony, bo zwykła czarna mi nie pasowała, a nic innego nie miałam pod ręką):

Połknęłam bakcyla na całego. Dzięki Velli i forum Kaiem (wątek o hafcie matematycznym), do którego mnie pokierowała, we wzory jestem już bogata - raczej mam problem co wybrać, ale za to (ponieważ siedzę w Łodzi) to nie mam drukarki (rodzicom padła ostatnio) ani zbytniego wyboru nici :( W wydrukowanie kilku wzorów wrobiłam kolegę, no i wyszywam to co mogę... ale o tym może już innym razem ;)

Zdjęcia ze spotkania nie są mojego autorstwa - wzięłam je z galerii forum kołderek i przycięłam, aby prezentowały tylko mnie (lub poduszkę). Mam nadzieję, że autorki nie mają mi tego za złe.

Candy - nietypowa biżuteria z fimo

Marzena organizuje candy - do wygrania nietypowa biżuteria z fimo. Może mi się poszczęści?

26 października 2009

Niebieski sweterek

Właściwie to powinnam zrobić notkę o warszawskim spotkaniu kołderkowym (odbyło się w ostatni weekend), ale najpierw chciałabym zrobić ilustrujące zdjęcia, zaś nie mam do tego światła. W związku z tym będzie o czymś innym ;)
Zaczęłam go jesienią poprzedniego roku, wydłubałam trochę, rzuciłam, zabrałam się za kamizelkę (z tych samych elementów), która stała się tuniką. Potem jakoś wykończyć nie mogłam. Ostatecznie koło września prawie wykończyłam:

Dopiero jak zobaczyłam zdjęcie doszłam do wniosku, że jednak dół też wyrównam i tak znów leżał... w końcu niedawno dokończyłam:

(Zdjęcie bez głowy, bo łapałyśmy z mamą przebłyski dziennego światła i fryz miałam nie teges)
Sweterek robiony z elementów w rzędach szydełkami 3,5; 3,75 i 4 mm i kombinowany bardzo (chyba bym go nie umiała powtórzyć), włóczka do Angora RAM.

Z tej samej sesji przedstawiam jeszcze lepsze zdjęci zielonego poncza:


Poza tym przyszły właśnie do mnie paczka z zamotanego :D
Zamówiona w piątek wieczorem, wysłana w sobotę przyszła dziś! Ula swoją ekspresowością nawet pocztę potrafi zarazić. Po prostu byłam w totalnym szoku, bo nastawiałam się przecież na jutro... Kupiłam trochę resztek DLG... ale ona milutka w dotyku jest... czemu Adriafil przestał ją produkować (ryk) oraz 2 motki turkusowego Zefira i kordonki na frywolitki (choć nie wiem, czy w najbliższym czasie będę je robić, bo na spotkaniu złapałam pewnego bakcyla, ale o tym nie dziś). Zaskoczyło mnie totalnie to, że Zefir był mniej milutki w dotyku niż DLG... ja zawsze myślałam, że wełna gryzie...
Zefir ma już swoje przeznaczenie, będzie z niego India Stole (przepraszam, że link tylko do Ravelry, ale innym nie dysponuje). I to oczywiście znów wszystko przez Dagny, która zrobiła Scheherazade. Ja początkowo napaliłam się także na Scheherazade, ale stwierdziłam, że może na początek poszukam jednak czegoś ładnego, ale darmowego i tak znalazłam India Stole, nota bene w kolejce Dagmary na Ravelry.Scheherazada będzie następna, jeżeli okaże się, że będę nosić ten szal, bo tego pewna nie jestem... mam jednak taką nadzieję, bo w przeciwnym razie nie będe miała co zrobić z DLG (choć może i nawet wtedy coś się dla niej znajdzie).
Wogóle to doszłam ostatnio do podobnych wniosków co Kasia, też nie będę już kupować byle jakich włóczek, bo to nie ma sensu... szkoda tylko, że wcześniej tak dużo tego kupiłam :( Mam nadzieję, że choć część kupionych przez mnie akryli okaże się choć w miarę, bo jednak choć trochę trzeba je wyrobić...
No to się napisałam, teraz pewnie do soboty co najmniej pisać nie będę, bo w czwartek usunięcie ósemek... no chyba że znów mi przełożą... tfu, tfu... mam nadzieję, że nie i będę miała to już za sobą.

17 października 2009

Sweter dla cioci - prawie skończony

Niestety to jest to prawie z tych co robią wielką różnicę...
Generalnie dzisiaj nic mi nie szło: drugi rękaw zrobiłam już wczoraj, na dziś miałam zaplanowane zrobienie drugiej połowy plisy boczno-tylnej (pierwszą połowę także zrobiłam wczoraj), mankiety, wszycie rękawa i zaszywanie nitek oraz przekazanie swetra właścicielce... taaak...
Zaczęłam od dokończenia plisy: położyłam guziki, wymyśliłam ile ma ich być, rozplanowałam sobie jak ma robić i z zapałem przystąpiłam do pracy. Zapał mi minął kiedy odcięłam od plisy nitkę i położyłam sweter na łóżku... zrobiłam dziurki na guziki nie po tej stronie co trzeba :/ Jakbym nie odcięła nitki to może bym pruła, ale tak to stwierdziłam, że to i tak nic nie zmieni, a chociaż będę mogła to porządnie na cioci przymierzyć, bo ze skończenia dzisiaj nici skoro jestem do tyłu o zrobienie 3 rzędów po 200 oczek (plisy boczne i dolną robiłam razem), które wcześniej trzeba jeszcze spruć, złapać i zakończyć...
Jak mi trochę przeszło zabrałam się za robienie mankietów, tu też nie obyło się bez wpadki, ale kosztowała mnie tylko kilka (a nie kilkadziesiąt jak nie więcej) minut. Potem przyszła ciocia, ja zaś wzięłam się za wszywanie rękawa... Żeby było ładnie to wszywane są ściegiem dziewiarskim. Przy wszywaniu pierwszego rękawa nie miałam żadnych problemów, no ale jak dzisiaj pech, to pech... po wszyciu połowy zorientowałam się, że krzywo wszyłam, prucie, po wszyciu całości i zszyciu prawie do końca rękawa zorientowałam się, że znów to samo... nie zauważyłam jeszcze jednego oczka i dlatego nie zorientowałam się wcześniej... wogóle to oczko to zauważyłam w ostatnim momencie przed jeszcze większą katastrofą - wysunęłam mi się z niego nitka zabezpieczająca... niewiele brakowało, a rękawa robiłabym od początku...
W końcu stwierdziłam, że skoro nie jest mi dzisiaj pisane spokojne robienie tego swetra, to zrobię chociaż cioci sesję:

Jak widać to chyba też mi nie było pisane, bo kolory mi wyszły beznadziejne (warunki świetlne takie same jak przy zdjęciach z poprzedniej notki), no ale innych nie będzie.
Niniejszym sweter uważam za zawieszony, jak następnym razem będę w Łodzi to go skończę, obecnie jednak mam go serdecznie dość, trochę za dużo miałam z nim dzisiaj przejść jak na jeden dzień.

15 października 2009

Sweter dla cioci - dalsze postępy

Zaczynam mieć jak mama - ze wszelkich planów nic mi nie wychodzi :( Do Warszawy nie pojechałam, bo się rozchorowałam :( Myślałam, że mama mnie nie zaraziła, ale jednak... generalnie czuję się nie za bardzo, wieczorem to mi się nawet robótkować nie chce :(
Skończyłam rękaw, sprułam kilka motywów i znów zszyłam kamizelkę, wszyłam skończony rękaw, na cioci sweter prezentuje się obecnie tak:

Ciocia jakoś strasznie krzywo stoi, szkoda tylko, że tego nie zauważyłam jak robiłam zdjęcia :/ Trudno się mówi i robi się dalej ;) innych zdjęć nie będzie, bo modelka już uciekła. Przy robieniu zdjęć skończonego swetra (brakuje jeszcze obrębienia boków, dołu i mankietów ryżem, no i oczywiście drugiego rękawa) postaram się zwrócić uwagę na cioci postawę. A kiedy skończę? No zobaczymy...

13 października 2009

Sweter dla cioci - postępy

Wczoraj skończyłam część kamizelkową i 1/3 rękawa.


Niestety bez prucia się nie obejdzie, bo część od podkroju pachy do ramion zrobiłam za długą :/ Zdecydowanie wolę robić na siebie, bo coś z centymetrem dogadać się nie mogę.
Chwilowo sweter cioci zostaje zamrożony, bo jutro jadę do Warszawy. Z wyrywania zębów w tym tygodniu nici, bo mają ostre przypadki, więc mój planowy zabieg uległ przesunięciu na 29... mam nadzieję, że więcej przesuwać nie będą, bo ile razy można przeżywać stres związany z tym, że zaraz będzie operacja...

11 października 2009

Sweter dla cioci

Niespodziewanie dla samej siebie zaczęłam robić sweter dla cioci. Zaczęłam go dlatego, że okazało się, że po tygodniowej przerwie znów będę musiała wrócić do Łodzi i posiedzieć tu co najmniej ponad tydzień (w czwartek idę do szpitala na wyrwanie trzech ósemek, a potem będę robić za niemowlaka mamusi), więc w sumie jest to świetny moment do zrobienia go (bo będę mogła przymierzać) skoro już obiecałam, że zrobię.
Tak więc pojechałam do Warszawy z wymiarami i z duszą na ramieniu zaczęłam w poniedziałek sweter.

Kiedy miałam tyle zaczęłam panikować, bo wydawało mi się, że ten kawałek to jest dobry na mnie, a na ciocię będzie za duży (ciocia jest o 10 cm szczuplejsza ode mnie w biodrach), no ale robiłam dalej z założeniem, że trudno, najwyżej będzie mój.
Po zrobieniu kolejnego kawałka doszłam do wniosku, że chyba jednak jest dobrze, bo na mnie jednak za małe ;) W środę osiągnęłam 36 cm wysokości i stwierdziłam, że trzeba poczekać na przymiarkę, bo ja nie wiem ile jeszcze do pach. W piątek przyjechałam do Łodzi i ciocia miała okazję przymierzać takie oto coś:

W tej chwili mam już prawie całą część kamizelkową, więc najprawdopodobniej jutro będzie kolejna przymiarka (a jak nie jutro to najpóźniej we wtorek), no i zobaczymy, czy będę musiała pruć... mam nadzieję, że mi się upiecze.
Sweter jest robiony (jak zapewne widać) w całości (przody i tył razem) takim wzorem:

Wzór jest bardzo prosty i powstał przypadkiem w sumie z powodu mojej pomyłki w robieniu czegoś innego :)

Chciałam także podziękować Splocikowi za wyróżnienie :

Dziękuję Ci bardzo :)
Chciałabym je przekazać następującym osobom: Dagny, Dziuni, Koroneczce, Mao i Renulkowi :)

Wszystkich czytających poprzez czytnik RSS bardzo przepraszam za dwukrotne edytowanie tego posta - coś dzisiaj mam problem z korektą wstępną :( mam nadzieję, że więcej edycji nie będzie