Nie wiem czemu akurat teraz a nie rok, czy dwa temu, ale właśnie w tym roku pod koniec wakacji zaczęłam znów bawić się w robienie frywolitek. Chyba zaczęło się od przyłączenia się do grupy frywolitkowej na FB, na której pokazywana jest głównie biżuteria. I jakoś moje zbieranie do ponownej przygody z frywolitką wreszcie zaowocowało zrobieniem czegoś.
Więc usiadłam, nawinęłam kordonek na dwa czółenka:
I zrobiłam różę ze wzoru Bean:Więc usiadłam, nawinęłam kordonek na dwa czółenka:
Kolejnym wytworem był nigdy nie skończony wzorek znaleziony w sieci (muszę kiedyś do tego wzoru wrócić):
Potem postanowiłam, że zrobię wahlarzyki autorstwa Coriny Meyfeldt, których zatrzęsienie było akurat pokazywane na wspomnianej grupie. Zakupiłam nawet wzór i wzięłam się do pracy:
I tak na początku sierpnia powstał mój pierwszy w tym roku frywolitkowy kolczyk:
Jeszcze drugi powstał zgodnie ze wzorem i tym sposobem mam taką oto parę:
2 komentarze:
podziwiam, misterna robota :)
Ja na frywolitkach poleglam. Próbowałam czółenkami, ale lepiej mi wychodziło na igle; jednak nic z tego nie wyszło. Dlatego pokłon i szacunek; frywolitki są śliczne.
Fajnie,że się pojawiłaś.
Prześlij komentarz