Oto jak wygląda dziś mój konik:
Co prawda miałam się zabrać za żółwia jak tylko otrzymam z powrotem
kanwę od koleżanki i tak nawet zrobiłam... tylko, że żółw uległ małemu
bananowemu wypadkowi po przerysowaniu na kanwę i musiałam kanwę
wyprać... przy okazji doszłam do wniosku, że chyba warto zmodyfikować
wzór, bo obrazek wychodzi mi na granicy tych 10 cm i jeżeli mi się
choć odrobinę kanwa wstąpi to ją przekroczy, ja zaś na ramkę nie mam
pomysłu :( więc dorobię parę kaktusów ;) i będzie w sam raz... tylko,
że to jeszcze trzeba rozrysować... to czego się zabieram jak do jeża...
Zapraszam na nową odsłonę Stanikomanii!
5 lat temu
2 komentarze:
Podziwiam za cierpliwość!! w swoim zyciu wyszyłam haftem krzyżykowym tylko jeden nieduży obrazek-wiatrak holenderski i parę zakładek do książek, a Ty lecisz jak burza!!pozdrowionka
ewciaks
Jeżeli ja lecę jak burza to Małgosia (http://malgosiapiotrowska1.blox.pl/html - jej świetny blog) jest prawdziwym krzyżykowym huraganem ;)
A z tą cierpliwością to nawet Cię rozumiem... kilka lat temu wyszyłam małego krzyżykowego konia (może kiedyś wrzucę jego zdjęcie...) wyszywałam go chyba z 5 miesięcy... strasznie mi nie szło i się kompletnie do krzyżyków zniechęciłam (a to były moje pierwsze krzyżyki... obecne są drugie) i wzięłam się za nie dopiero ostatnio... i dobrze się stało, bo mi się bardzo spodobało... hihi kobieta zmienną jest... ja też do niedawna krzyżykujące podziwiałam za cierpliwość ;)
A tak na marginesie jak zaznaczysz Other to możesz sobie wpisać nazwę i stronę www ;)
pozdrawiam
Seremity ;)
Prześlij komentarz