Kontakt: robotkowa_seremity@WYTNIJ_TOtlen.pl

17 marca 2012

Puchatek po dwóch tygodniach, czyli brak czasu na robótki

Minęły dwa tygodnie od poprzedniej prezentacji Puchatka i teraz obrazek przedstawia się tak:


Jak widać przez te dwa tygodnie zrobiłam około połowy ramki. Mało, bo nie mam totalnie czasu na robótki. Poza postawieniem kilkunastu krzyżyków wieczorem, robię cokolwiek jeszcze tylko w czasie sesji RPG, tam dla odmiany królują druty.

A tak totalnie z innej beczki: jutro o 16 w Retro Cafe na Moniuszki w Łodzi odbędzie się spotkanie robótkowe. Więcej tutaj. Ja się wybieram i chociaż będę tam pierwszy raz, to wszystkich z okolic Łodzi także zapraszam :) Mam nadzieję, że organizatorki mnie za to nie zastrzelą ;)

09 marca 2012

Pierwszy wymyślony ażur na drutach

Jak wspominałam przy okazji wpisu o chuście robionej w trakcie Zjavy, o tym, że na konwent należy brać robótkę przekonałam się w trakcie Polconu. Wtedy na taki genialny plan nie wpadłam i byłam totalnie nie przygotowana. Szczęśliwie Ysabell wzięła sobie dwie róbótki i podarowała mi motek swojej włóczki i pożyczyła druty. Druty jej oddałam dawno temu, zaś motek razem z robótką gdzieś posiałam i znaleźć nie mogę (powoli godzę się z faktem, że musiałam to przypadkiem wyrzucić w trakcie któregoś hurtowego wyrzucania śmieci z pokoju). Tak więc po tej robótce zostały mi tylko wspomnienia... i zdjęcia...
Piszę zaś o nim, ze względu na fakt, że był to pierwszy raz, kiedy sama wymyśliłam ażurowy wzór... Nie zdziwię się wcale, jeżeli ten wzór znajduje się już w jakiejś książce, bo skomplikowany nie jest. Nie mniej i tak jestem z siebie dumna :)
Wzór wygląda tak:


A to jest schemat do niego:


Przepisywałam go z notatek na Polconowym programie i w sumie nie wiem, czy zamiast dwóch bocznych kolumn nie powinna być tylko jedna. Aby się o tym przekonać musiałambym wykonać próbkę, a tego chwilowo nie chce mi się robić.
A to całość tego co powstało w czasie Polconu:


Jak widać liścia można zrobić całkiem przypadkiem i nie zdając sobie z tego sprawy - tak właśnie powstał ten rozpoczynający tę robótkę :)

06 marca 2012

Nauka szycia

Długo się zbierałam i zebrać się nie mogłam, ale w końcu postanowiłam nauczyć się szyć. Mam ambitny plan nauczenia się szycia ubrań. Nie oznacza to oczywiście, że nie mam w planach szycia innych rzeczy, ale ubrania są dla mnie priorytetem. Postanowiłam, że zamiast tracić czas na najczęściej bezowocne poszukiwania ubrań, które na mnie dobrze leżą, poświęcej go na szycie ich samodzielnie. Mam nadzieje, że to mi się uda.
Moje postanowienie zbiegło się w czasie z przyniesieniem przez mojego tatę do domu maszyny od żony kolegi, która kupiła sobie nową. Cóż szczególnie mnie to nie dziwi, bo ta maszyna to prawie zabytek:


Po uszyciu dwóch poszewek na jaśki i obrębieniu sterty ścierek (w mamy szafie materiał na ścierki leżał od ponad 20 lat), stwierdziłam, że szyć będę... ale nie na tej maszynie. Ja nic do niej nie mam, bo jak na swój wiek to szyje wręcz świetnie, ale ja jednak potrzebuję przyjaźniejszego dla moich słabych umiejętności sprzętu. Bo ja owszem szyć prosto umiem, ale pod warunkiem, że szyję wolno...
Postanowiłam więc kupić sobie maszynę z regulowaną prędkością szycia. Mechanicznych niestety z tą funkcją nie ma, więc będzie musiała to być komputerowa. Ponieważ po głowie z uporem maniaka tłucze mi się marka Janome, to wymyśliłam Janome DXL603. Myślicie, że jest to dobry wybór? Czy powinnam jednak zastanowić się nad inną marką?

04 marca 2012

Puchatek, czyli powrót do krzyżyków

Po ponad rocznej przerwie powróciłam do haftu krzyżykowego. Na pierwszy ogień poszło co coś prostego, bo nie jestem jeszcze gotowa do kontynuowania koni. W związku z tym postanowiłam najpierw dokończyć rozpoczęte kwadraty, a dopiero później wziąć się za obraz. Tak więc po ponad trzech latach przerwy, portret Puchatka doczekał się kontynuacji. W listopadzie 2008 prezentował się tak:


Kiedy wyjęłam go z szafy było zrobione jeszcze jakieś 5 rzędów więcej niż na powyższym zdjęciu. Natomiast teraz Kubuś prezentuje się tak:


Widać na tym zdjęciu, że mazak spieralny wodą nie oparł się wpływowi czasu i w niektórych miejscach wyblakł, w pozostałych zaś zniknął całkowicie. Tak więc zabawę w rysowanie, będę miała prawie od początku. Cóż, tak to jest, jak się coś porzuca na aż tak długo ;)

03 marca 2012

Prosty ażurowy szal cd


Okazało się, że wybrałam sobie świetny moment na przełożenie oczek na nitkę pomocniczą i zaczęcie roboty w drugą stronę. Po zrobieniu sporego fragmentu od środka i przymierzeniu, po którym nastąpiło zakończenie drugiej strony szala, okazało się, że od strony, po której zostawiłam oczka, zostało mi do zrobienia dosłownie 6 rzędów przed tym jak powinnam zacząć zmniejszać liczbę oczek.
Środek szala prezentuje się tak:

Jego zakończenie tak:

Całość zaś w obecnej chwili wygląda tak:

29 lutego 2012

Jeszcze kilka serwetek

W lutym 2008 znalazłam jeszcze 3 zrobione przeze mnie serwetki (wszystkie zostały podarowane mamie i... leżą u niej w szafie). Napisałam nawet na ten temat wpis... i go nie opublikowałam... (proszę nie pytać dlaczego, bo nie mam pojęcia). Tak więc publikacja następuje teraz:
Spora filetowa (skończona w IV klasie liceum):

I jeszcze dwie małe nie wiem kiedy zrobione:


Co do tej ostatniej, to nie wiedziałam nawet, że aż 3 sztuki wg. tego wzoru zrobiłam... czego to się człowiek nie dowie o własnych robótkach ;)

25 lutego 2012

Zjava, czyli tam i z powrotem

W poprzedni weekend byłam w stolicy na festiwalu fantastyki Zjava. Nauczona doświadczeniem z Polconu wzięłam ze sobą robótkę. Akurat tak się złożyło, że zaplanowałam zrobienie chusty z jasno zielonej włóczki. Jasna nitka to coś, co okazało się posunięciem genialnym na konwent, ponieważ pozwoliło mi robić także w czasie nocnych sesji RPG z "atmosferą", w czasie których światło nie było najlepsze.
Chustę zaczęłam w pociągu w drodze do Warszawy, kontynuowałam na Zjavie i jeszcze trochę zrobiłam w pociągu w drodze powrotnej. W ten sposób w dwa dni powstało tyle (około 50 cm wysokości):


Wbrew pozorom ta chusta nie jest krzywa (specjalnie liczyłam oczka, rzeczywiście pomyliłam się... boki się różnią... o jedno oczko na sto), ale za to bardzo krzywo upięta :>
Niestety w trakcie nocy zepsuły mi się druty (KnitPro z nieodłączaną żyłką), co spowodowało spadnięcie kilkudziesięciu oczek. Oczka nałożyłam, zaś druty udało się złożyć, więc mogłam kontynuować robienie, uważając tylko, aby ponownie nie wypadły. Po powrocie do domu chciałam skleić je kropelką, ale albo się nie da, albo ja nie umiem. W każdym razie sklejaniem popsułam je do końca, bo teraz już żyłka nie wchodzi w drut. Trudno. Będę używać tych z odłączaną żyłką (to akurat 3 mm były).

12 lutego 2012

Nietypowe zastosowanie dziurki w łączonych drutach KnitPro

Przy okazji wciągania nitki pomocniczej w szal z poprzedniego wpisu, wypróbowałam pomysł, który chodził mi od jakiegoś czasu po głowie. Nie jest on jakiś strasznie odkrywczy, ale jeżeli ktoś sam o tym nie pomyśłam, to może mu się przyda.


Aby przeciągnąć nitkę pomocniczą przez rząd robótki, którą robimy na drutach KnitPro z odłączaną żyłkę, nie potrzebujemy igły ani wysilania oczu. Wystarczy tylko, że zdecydujemy się na tę operację rząd wcześniej niż ma zostać wciągnięta nitka. Zamiast nawlekać nitkę na igłę, przewlekamy ją przez dziurkę w końcówce żyłki (tej służącej do mocniejszego dokręcania drutów) i zabezpieczamy przed wypadnięciem (ja ją po prostu związałam). Przewlec należy z tej strony żyłki, z której jest drut, którym będziemy przerabiać najbliższy rząd. Teraz normalnie przerabiamy rząd, nitka zaś sama się przewleka, tak że po zakończeniu rzędu wszystkie oczka znajdują się zarówno na żyłce jak i nitce :)
Oczywiście metoda ta ma pewne ograniczenia, gdyż przez dziurkę przy żyłce nie przewleczemy nic grubszego niż gruby kordonek, ale myślę, że do większości zastosować taki kordonek wystarczy :)

Prosty ażurowy szal

Trzy miesiące temu odkryłam, że całkiem fajnym zajęciem na sesji RPG jest robienie na drutach. Najpierw robiłam szalik z Magica (o którym będzie następnym razem, bo muszę jeszcze dorobić zdjęcia). Po zakończeniu go stwierdziłam, że teraz może przydałby się jakiś ażur.
Ponieważ w sesji trzeba uczestniczyć, a nie tylko jej słuchać, to ażur musiał być prosty. Początkowo myślałam nad narzut, dwa razem, a potem naszło mnie na kształt klina. Połączyłam więc oba pomysły i zaczęłam szal. Ponieważ sama nie wiem jaki chce mieć długi i chciałam móc go mierzyć w trakcie, to po zrobieniu sporego fragmentu przełożyłam oczka na nitkę pomocniczą i wybrałam oczka z początku szala. Po tej operacji szal prezentował się tak:


W tej chwili jestem kilka rzędów dalej, więc na jego środku zaczęły powstawać współśrodkowe romby. Jak powstaną już wszystkie, to postaram się zrobić następny wpis na jego temat :)

Reaktywacja?

Spojrzałam na moje archiwum i złapałam się za głowę! W zeszłym roku miałam tylko 6 wpisów, z czego tylko 3 były tak naprawdę robótkowe! Z jednej strony rzeczywiście nie robiłam zbyt dużo, ale nie było aż tak źle, jak wygląda ze stanu tego bloga.
Czas tu chyba trochę odkurzyć i pokazać zaległości. Może zmobilizuje mnie to także do większej twórczości? W każdym razie warto spróbować :) Trzymajcie kciuki, aby się udało :)

31 grudnia 2011

Szczęśliwego Nowego Roku!

Życzę wszystkim, aby ten nadchodzący rok był lepszy niż ten, który żegnamy. Abyśmy wszyscy częściej się uśmiechali i częściej do tego uśmiechu mieli powody.

01 grudnia 2011

Kupię w Łodzi małe 2-pokojowe mieszkanie

W ogóle się ostatnio tu nie udzielam i znów piszę całkowicie nie na temat, ale tak jakoś ostatnio wychodzi. Stwierdziłam, że takie ogłoszenie nie zaszkodzi, a może pomoże więc jest.
Ponieważ chyba więcej osób zagląda na mojego czytelniczego bloga (bo na nim jeszcze coś piszę), więc więcej informacji umieszczam tam. (Proszę o kliknięcie na link poniżej)

Kupię małe 2-pokojowe mieszkanie w Łodzi, chętnie do remontu.

22 maja 2011

Melanżowa chusta pod szyję

Od tygodnia dzielnie dziergam chusŧę:


Dzielnie, bo po kilka godzin dziennie.
Włóczka to kordonek Monika w melanżowym złotym kolorze (jeszcze z napisem, że wyprodukowano dla Inter-Foxu na Słowacji, z tego co wiem to tego koloru już nie produkują). Na razie zużyłam jakieś pół kordonka, skończę jak mi się włóczka skończy, albo dojdę do wniosku, że starczy. Na razie jeszcze nie osiągnęłam tego etapu ;)
Dziubie szydełkiem 1,1 mm, więc ogólnie jeszcze trochę mi robienie tej chusty zajmie, no ale trzeba być dzielnym, zresztą nawet nie jest tak źle, myślałam, że będzie gorzej ;)

03 maja 2011

Zakładkowo

Ostatnio u mnie robótkowo niezbyt dobrze, ale mam nadzieję, że wychodzę na prosto :)
W ciągu ostatniego miesiąca skończyłam szalik (o którym później, jak wszyje mu nitki), zaś od 22 wzięłam się za produkcję zakładek. Oto efekt mojej pracy:

Przy okazji udało mi się wykończyć kilka resztek kordonku, dzięki czemu wszystkie małe kordonki mieszczą mi się w jednym wiaderku po kapuście kiszonej ;) co było celem pobocznym mojej zakładkowej produkcji. Głównym celem produkcji jest zakładkowa rozdawajka "27 zakładek na 27 urodziny" na moim blogu książkowym, która wystartuje jutro. Oczywiście jeżeli ktoś z Was chce wziąć w niej udział to serdecznie zapraszam na mój blog książkowy (chce mieć wszystkie zapisy w jednym miejscu), zapisywać można się będzie do 30 maja do północy.

Po zakładkach widać, że szczególnie spodobał mi się jeden wzór. Tak się spodobał, że 22 zrobiłam nim coś jeszcze:

Jest to mini chusta wykonana z cienkiej bawełny, której resztkę któraś z dziewczyn przyniosła w zeszłym roku na Szarotkowo. Za bawełenkę dziękuję i chciałam spytać, czy pamiętasz może co to było, bo bardzo miłe w dotyku jest :)
Chusteczka planowana jest jako otulacz na szyję na wiosnę, może wreszcie przestanę tak notorycznie przeziębiać gardło... Jak wszyję nitkę i napnę to będzie zdjęcie na ludziu :) Aktualnie planuję powtórzyć ten pomysł z cieniowanej (lub nie) miodowej Moniki, ciekawe jak będzie z realizacją ;) Chusteczka robiona jest od dołu, więc mogłam robić dopóki nie zabrakło włóczki :) Jak zacznę wersję z Moniki to wrzucę do niej wzór (nie zapisałam sobie początku, więc muszę ponownie pokombinować), może znajdzie się ktoś, kto chciałby spapugować :)

To chyba tyle na dziś. Trzymajcie kciuki, abym naprawdę wyszła robótkowo na prostą i zaczęła umieszczać choć z trzy wpisy na miesiąc (wiem, że to mało, ale od czegoś trzeba zacząć). Zaś od jutra zapraszam na rozdawajkę zakładkową na mój blog książkowy :)

27 marca 2011

Przeprowadzka i wystawa DMC w Łodzi

W luty zmieniłam miejsce zamieszkania z Warszawy na Łódź. Przykro mi, że z powodu choroby nie udało mi się dotrzeć ani na styczniowe, ani lutowe Szarotkowo, bo już nie będę miała okazji przyjść. Wszystkie dziewczyny serdecznie pozdrawiam.

Ostatnie dwa miesiące charakteryzowały się totalną robótkową posuchą. Próby urządzenia się w nowym miejscu (i książki, od których chwilami nie mogłam się oderwać) spowodowały, że nie zrobiłam dosłownie nic. Jedynym robótkowym czynem było pójście na wystawę DMC, które w Łodzi odbyło się w Muzeum Włókiennictwa 18 marca.

Króciutka relacja z wystawy DMC w Łodzi
Na wystawę wyciągnęła mnie Ysabell, czym wprawiła mnie w lekkie osłupienie, bo nie wiedziałam, że ona robótkuje.
Sposób prezentacji obrazów wołał o pomstę do nieba. Większość prezentowanych prac było totalnie niedoświetlonych! Było to szczególnie śmieszne w obrazach prezentujących zastosowanie lśniącej muliny. Te obrazki oglądałyśmy doświetlony latarką z mojej komórki. W tym świetle było dopiero widać, że coś na nich lśni.
Same prace nie były jakoś szczególnie zachwycające, zaś stoisko sprzedażowe rozśmieszało, bo nie miało prezentowanych gadżetów. Czyli ogólnie nic ciekawego. Nie powiem, że jestem rozczarowana, bo nastawiałam się na to, że będzie słabo. Szkoda tylko, że moje przewidywania się sprawdziły :(