Kontakt: robotkowa_seremity@WYTNIJ_TOtlen.pl

03 marca 2012

Prosty ażurowy szal cd


Okazało się, że wybrałam sobie świetny moment na przełożenie oczek na nitkę pomocniczą i zaczęcie roboty w drugą stronę. Po zrobieniu sporego fragmentu od środka i przymierzeniu, po którym nastąpiło zakończenie drugiej strony szala, okazało się, że od strony, po której zostawiłam oczka, zostało mi do zrobienia dosłownie 6 rzędów przed tym jak powinnam zacząć zmniejszać liczbę oczek.
Środek szala prezentuje się tak:

Jego zakończenie tak:

Całość zaś w obecnej chwili wygląda tak:

29 lutego 2012

Jeszcze kilka serwetek

W lutym 2008 znalazłam jeszcze 3 zrobione przeze mnie serwetki (wszystkie zostały podarowane mamie i... leżą u niej w szafie). Napisałam nawet na ten temat wpis... i go nie opublikowałam... (proszę nie pytać dlaczego, bo nie mam pojęcia). Tak więc publikacja następuje teraz:
Spora filetowa (skończona w IV klasie liceum):

I jeszcze dwie małe nie wiem kiedy zrobione:


Co do tej ostatniej, to nie wiedziałam nawet, że aż 3 sztuki wg. tego wzoru zrobiłam... czego to się człowiek nie dowie o własnych robótkach ;)

25 lutego 2012

Zjava, czyli tam i z powrotem

W poprzedni weekend byłam w stolicy na festiwalu fantastyki Zjava. Nauczona doświadczeniem z Polconu wzięłam ze sobą robótkę. Akurat tak się złożyło, że zaplanowałam zrobienie chusty z jasno zielonej włóczki. Jasna nitka to coś, co okazało się posunięciem genialnym na konwent, ponieważ pozwoliło mi robić także w czasie nocnych sesji RPG z "atmosferą", w czasie których światło nie było najlepsze.
Chustę zaczęłam w pociągu w drodze do Warszawy, kontynuowałam na Zjavie i jeszcze trochę zrobiłam w pociągu w drodze powrotnej. W ten sposób w dwa dni powstało tyle (około 50 cm wysokości):


Wbrew pozorom ta chusta nie jest krzywa (specjalnie liczyłam oczka, rzeczywiście pomyliłam się... boki się różnią... o jedno oczko na sto), ale za to bardzo krzywo upięta :>
Niestety w trakcie nocy zepsuły mi się druty (KnitPro z nieodłączaną żyłką), co spowodowało spadnięcie kilkudziesięciu oczek. Oczka nałożyłam, zaś druty udało się złożyć, więc mogłam kontynuować robienie, uważając tylko, aby ponownie nie wypadły. Po powrocie do domu chciałam skleić je kropelką, ale albo się nie da, albo ja nie umiem. W każdym razie sklejaniem popsułam je do końca, bo teraz już żyłka nie wchodzi w drut. Trudno. Będę używać tych z odłączaną żyłką (to akurat 3 mm były).

12 lutego 2012

Nietypowe zastosowanie dziurki w łączonych drutach KnitPro

Przy okazji wciągania nitki pomocniczej w szal z poprzedniego wpisu, wypróbowałam pomysł, który chodził mi od jakiegoś czasu po głowie. Nie jest on jakiś strasznie odkrywczy, ale jeżeli ktoś sam o tym nie pomyśłam, to może mu się przyda.


Aby przeciągnąć nitkę pomocniczą przez rząd robótki, którą robimy na drutach KnitPro z odłączaną żyłkę, nie potrzebujemy igły ani wysilania oczu. Wystarczy tylko, że zdecydujemy się na tę operację rząd wcześniej niż ma zostać wciągnięta nitka. Zamiast nawlekać nitkę na igłę, przewlekamy ją przez dziurkę w końcówce żyłki (tej służącej do mocniejszego dokręcania drutów) i zabezpieczamy przed wypadnięciem (ja ją po prostu związałam). Przewlec należy z tej strony żyłki, z której jest drut, którym będziemy przerabiać najbliższy rząd. Teraz normalnie przerabiamy rząd, nitka zaś sama się przewleka, tak że po zakończeniu rzędu wszystkie oczka znajdują się zarówno na żyłce jak i nitce :)
Oczywiście metoda ta ma pewne ograniczenia, gdyż przez dziurkę przy żyłce nie przewleczemy nic grubszego niż gruby kordonek, ale myślę, że do większości zastosować taki kordonek wystarczy :)

Prosty ażurowy szal

Trzy miesiące temu odkryłam, że całkiem fajnym zajęciem na sesji RPG jest robienie na drutach. Najpierw robiłam szalik z Magica (o którym będzie następnym razem, bo muszę jeszcze dorobić zdjęcia). Po zakończeniu go stwierdziłam, że teraz może przydałby się jakiś ażur.
Ponieważ w sesji trzeba uczestniczyć, a nie tylko jej słuchać, to ażur musiał być prosty. Początkowo myślałam nad narzut, dwa razem, a potem naszło mnie na kształt klina. Połączyłam więc oba pomysły i zaczęłam szal. Ponieważ sama nie wiem jaki chce mieć długi i chciałam móc go mierzyć w trakcie, to po zrobieniu sporego fragmentu przełożyłam oczka na nitkę pomocniczą i wybrałam oczka z początku szala. Po tej operacji szal prezentował się tak:


W tej chwili jestem kilka rzędów dalej, więc na jego środku zaczęły powstawać współśrodkowe romby. Jak powstaną już wszystkie, to postaram się zrobić następny wpis na jego temat :)

Reaktywacja?

Spojrzałam na moje archiwum i złapałam się za głowę! W zeszłym roku miałam tylko 6 wpisów, z czego tylko 3 były tak naprawdę robótkowe! Z jednej strony rzeczywiście nie robiłam zbyt dużo, ale nie było aż tak źle, jak wygląda ze stanu tego bloga.
Czas tu chyba trochę odkurzyć i pokazać zaległości. Może zmobilizuje mnie to także do większej twórczości? W każdym razie warto spróbować :) Trzymajcie kciuki, aby się udało :)

31 grudnia 2011

Szczęśliwego Nowego Roku!

Życzę wszystkim, aby ten nadchodzący rok był lepszy niż ten, który żegnamy. Abyśmy wszyscy częściej się uśmiechali i częściej do tego uśmiechu mieli powody.

01 grudnia 2011

Kupię w Łodzi małe 2-pokojowe mieszkanie

W ogóle się ostatnio tu nie udzielam i znów piszę całkowicie nie na temat, ale tak jakoś ostatnio wychodzi. Stwierdziłam, że takie ogłoszenie nie zaszkodzi, a może pomoże więc jest.
Ponieważ chyba więcej osób zagląda na mojego czytelniczego bloga (bo na nim jeszcze coś piszę), więc więcej informacji umieszczam tam. (Proszę o kliknięcie na link poniżej)

Kupię małe 2-pokojowe mieszkanie w Łodzi, chętnie do remontu.

22 maja 2011

Melanżowa chusta pod szyję

Od tygodnia dzielnie dziergam chusŧę:


Dzielnie, bo po kilka godzin dziennie.
Włóczka to kordonek Monika w melanżowym złotym kolorze (jeszcze z napisem, że wyprodukowano dla Inter-Foxu na Słowacji, z tego co wiem to tego koloru już nie produkują). Na razie zużyłam jakieś pół kordonka, skończę jak mi się włóczka skończy, albo dojdę do wniosku, że starczy. Na razie jeszcze nie osiągnęłam tego etapu ;)
Dziubie szydełkiem 1,1 mm, więc ogólnie jeszcze trochę mi robienie tej chusty zajmie, no ale trzeba być dzielnym, zresztą nawet nie jest tak źle, myślałam, że będzie gorzej ;)

03 maja 2011

Zakładkowo

Ostatnio u mnie robótkowo niezbyt dobrze, ale mam nadzieję, że wychodzę na prosto :)
W ciągu ostatniego miesiąca skończyłam szalik (o którym później, jak wszyje mu nitki), zaś od 22 wzięłam się za produkcję zakładek. Oto efekt mojej pracy:

Przy okazji udało mi się wykończyć kilka resztek kordonku, dzięki czemu wszystkie małe kordonki mieszczą mi się w jednym wiaderku po kapuście kiszonej ;) co było celem pobocznym mojej zakładkowej produkcji. Głównym celem produkcji jest zakładkowa rozdawajka "27 zakładek na 27 urodziny" na moim blogu książkowym, która wystartuje jutro. Oczywiście jeżeli ktoś z Was chce wziąć w niej udział to serdecznie zapraszam na mój blog książkowy (chce mieć wszystkie zapisy w jednym miejscu), zapisywać można się będzie do 30 maja do północy.

Po zakładkach widać, że szczególnie spodobał mi się jeden wzór. Tak się spodobał, że 22 zrobiłam nim coś jeszcze:

Jest to mini chusta wykonana z cienkiej bawełny, której resztkę któraś z dziewczyn przyniosła w zeszłym roku na Szarotkowo. Za bawełenkę dziękuję i chciałam spytać, czy pamiętasz może co to było, bo bardzo miłe w dotyku jest :)
Chusteczka planowana jest jako otulacz na szyję na wiosnę, może wreszcie przestanę tak notorycznie przeziębiać gardło... Jak wszyję nitkę i napnę to będzie zdjęcie na ludziu :) Aktualnie planuję powtórzyć ten pomysł z cieniowanej (lub nie) miodowej Moniki, ciekawe jak będzie z realizacją ;) Chusteczka robiona jest od dołu, więc mogłam robić dopóki nie zabrakło włóczki :) Jak zacznę wersję z Moniki to wrzucę do niej wzór (nie zapisałam sobie początku, więc muszę ponownie pokombinować), może znajdzie się ktoś, kto chciałby spapugować :)

To chyba tyle na dziś. Trzymajcie kciuki, abym naprawdę wyszła robótkowo na prostą i zaczęła umieszczać choć z trzy wpisy na miesiąc (wiem, że to mało, ale od czegoś trzeba zacząć). Zaś od jutra zapraszam na rozdawajkę zakładkową na mój blog książkowy :)

27 marca 2011

Przeprowadzka i wystawa DMC w Łodzi

W luty zmieniłam miejsce zamieszkania z Warszawy na Łódź. Przykro mi, że z powodu choroby nie udało mi się dotrzeć ani na styczniowe, ani lutowe Szarotkowo, bo już nie będę miała okazji przyjść. Wszystkie dziewczyny serdecznie pozdrawiam.

Ostatnie dwa miesiące charakteryzowały się totalną robótkową posuchą. Próby urządzenia się w nowym miejscu (i książki, od których chwilami nie mogłam się oderwać) spowodowały, że nie zrobiłam dosłownie nic. Jedynym robótkowym czynem było pójście na wystawę DMC, które w Łodzi odbyło się w Muzeum Włókiennictwa 18 marca.

Króciutka relacja z wystawy DMC w Łodzi
Na wystawę wyciągnęła mnie Ysabell, czym wprawiła mnie w lekkie osłupienie, bo nie wiedziałam, że ona robótkuje.
Sposób prezentacji obrazów wołał o pomstę do nieba. Większość prezentowanych prac było totalnie niedoświetlonych! Było to szczególnie śmieszne w obrazach prezentujących zastosowanie lśniącej muliny. Te obrazki oglądałyśmy doświetlony latarką z mojej komórki. W tym świetle było dopiero widać, że coś na nich lśni.
Same prace nie były jakoś szczególnie zachwycające, zaś stoisko sprzedażowe rozśmieszało, bo nie miało prezentowanych gadżetów. Czyli ogólnie nic ciekawego. Nie powiem, że jestem rozczarowana, bo nastawiałam się na to, że będzie słabo. Szkoda tylko, że moje przewidywania się sprawdziły :(

31 stycznia 2011

Konie - odsłona 7

Zbieram się do tego wpisu i zebrać nie mogę od ostatnich dni poprzedniego roku.
Ponieważ koni w 2010 roku skończyć mi się nie udało, to chciałam pokazać jak wyglądały pod koniec roku. A wyglądały tak:

Ciekawe kiedy znowu uda mi się do nich przysiąść... narazie się za bardzo nie zapowiada :( trzeba być jednak dobrej myśli :)

Jednocześnie wszystkim moim Czytelniczkom i Czytelnikom chciałabym złożyć serdeczne życzenia szczęśliwego nowego roku! Więcej weny i czasu na robótki oraz spełnienia wszystkich (także poza robótkowych) marzeń! Po prostu wszystkiego naj!

23 grudnia 2010

Wesołych świąt!

Wszystkim czytelnikom mojego bloga chciałabym życzyć wesołych świąt spędzonych w rodzinnym gronie.

Życzę wam, aby były one ciepłe i przyjemne, a nie przepełnione wszechobecną teraz bieganiną.

25 listopada 2010

Na niebiesko

Więc chodź pomaluj mój świat
Na żółto i na niebiesko
[...]

Co prawda będzie tylko na niebiesko, ale za to na intensywnie niebiesko ;)

Skoro pomarańczowego swetra i tak nie rozpinałam, bo miał za dużo guzików, to tym razem postanowiłam zrobić sweter nierozpinany. Do niedawna nie wiedziałam jeszcze czy będzie to sweter czy kamizelka, ale teraz stawiam na sweter, bo skoro na korpus zeszły mi niecałe 3 motki, to 2 powinny mi wystarczyć na rękawy (a przynajmniej taką mam nadzieję). Cóż zobaczymy...

Korpus prezentuje się tak:


Wzór jest ten sam co w swetrze dla cioci. Do obejrzenia wzoru zapraszam tam, bo ta chabrowa włóczka jest za ciemną do dobrych zdjęć :(

19 listopada 2010

Pomarańczowy sweter wreszcie skończony

Zaczęłam go pod koniec kwietnia 2007, z grubej włóczki, na drutach 6 mm, więc teoretycznie powinno było pójść szybko i pewnie by tak było, ale zagalopowałam się w plecach i musiałam pruć poniżej podkroju pach, aby je skrócić. A wiadomo, jak trzeba pruć, to albo zrobi się to od razu i idzie dalej, albo...
Prucie pleców to nie było jedyne prucie w tym swetrze, dużo później ubzdurałam sobie, że będzie to sweter dwustronny, więc postanowiłam rękawy robić na okrągło i to od góry, co nie było najlepszym pomysłem... Ten sposób mi źle idzie i nie umiem wyrabiać tak odpowiedniego kształtu, więc po tym jak zrobiłam prawie cały rękaw sweter znów poszedł w odstawkę...
W końcu 9 maja tego roku udało mi się skończyć dzierganie. Nie starczyło mi już jednak samozaparcia na wszycie nitek (których było jakoś strasznie dużo), zabrałam się do tego dopiero 27 września, a miesiąc później sweter doczekał się guzików i można go było uznać za skończony.
Choć tym guzikami to też było śmiesznie. Wymyśliłam sobie, że guzików będzie dużo, więc przyszywanie ich było dość mozolne. Przyszyłam, zapinam, okazuje się, że przyszyłam o jeden za mało, odpruwanie części, doszycie jednego, zapinam, ok. Ponieważ jest ich tak dużo, to zakładałam go przez głowę. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy chciałam zapiąć go po sesji zdjęciowej i okazało się, że guzików jest za dużo... czyli jednak za pierwszym razem przyszyłam dobrze! Ło matko! Ja to jednak genialna jestem!

Dobra, napisałam się masakryczne dużo, to teraz może wreszcie te zdjęcia:

a teraz mozolne rozpinanie i wersja rozpięta:

A tu chyba najlepiej widać wzór:

I jeszcze lewa...

... i prawa strona na płask:


Na zdjęciu tyłu widać, że wykonanie na karku różnic się od reszty. Wynika to z tego, że zrobiłam za duże wcięcie z tyłu, zaś wszystko we mnie protestowało przed kolejnym pruciem, więc wypełniłam to ryżem.
Wzór podstawowy, to prosty wzór strukturalny:

Włóczka to mój gruby standard, czyli Kartopu Yünlü As (jeszcze sporo mi tego zostało), w kolorze pomarańczowym, druty nr 6 mm.
Początkowo prawą stroną miała, być ta z tłem z oczek prawych, potem myślałam o wersji dwustronnej, a w finale została wersja z tłem z oczek lewych, bo na niej bardziej odznacza się wzór. Jak, kiedy sweter był już skończony, to doszłam do wniosku, że na tej drugiej stronie też dobrze widać wzór, tylko z pewnej odległości. Ale teraz to już jest, jak jest i tak będzie, bo zmieniać już nic nie będę i już!

A w weekend zaczęłam kolejny coś z Kartopu Yünlü As tym razem chabrowego, więc za niedługo pewnie się w związku z tym odezwę ;)