Wczoraj skończyłam część kamizelkową i 1/3 rękawa.
Niestety bez prucia się nie obejdzie, bo część od podkroju pachy do ramion zrobiłam za długą :/ Zdecydowanie wolę robić na siebie, bo coś z centymetrem dogadać się nie mogę.
Chwilowo sweter cioci zostaje zamrożony, bo jutro jadę do Warszawy. Z wyrywania zębów w tym tygodniu nici, bo mają ostre przypadki, więc mój planowy zabieg uległ przesunięciu na 29... mam nadzieję, że więcej przesuwać nie będą, bo ile razy można przeżywać stres związany z tym, że zaraz będzie operacja...
13 października 2009
Sweter dla cioci - postępy
11 października 2009
Sweter dla cioci
Niespodziewanie dla samej siebie zaczęłam robić sweter dla cioci. Zaczęłam go dlatego, że okazało się, że po tygodniowej przerwie znów będę musiała wrócić do Łodzi i posiedzieć tu co najmniej ponad tydzień (w czwartek idę do szpitala na wyrwanie trzech ósemek, a potem będę robić za niemowlaka mamusi), więc w sumie jest to świetny moment do zrobienia go (bo będę mogła przymierzać) skoro już obiecałam, że zrobię.
Tak więc pojechałam do Warszawy z wymiarami i z duszą na ramieniu zaczęłam w poniedziałek sweter.
Kiedy miałam tyle zaczęłam panikować, bo wydawało mi się, że ten kawałek to jest dobry na mnie, a na ciocię będzie za duży (ciocia jest o 10 cm szczuplejsza ode mnie w biodrach), no ale robiłam dalej z założeniem, że trudno, najwyżej będzie mój.
Po zrobieniu kolejnego kawałka doszłam do wniosku, że chyba jednak jest dobrze, bo na mnie jednak za małe ;) W środę osiągnęłam 36 cm wysokości i stwierdziłam, że trzeba poczekać na przymiarkę, bo ja nie wiem ile jeszcze do pach. W piątek przyjechałam do Łodzi i ciocia miała okazję przymierzać takie oto coś:
W tej chwili mam już prawie całą część kamizelkową, więc najprawdopodobniej jutro będzie kolejna przymiarka (a jak nie jutro to najpóźniej we wtorek), no i zobaczymy, czy będę musiała pruć... mam nadzieję, że mi się upiecze.
Sweter jest robiony (jak zapewne widać) w całości (przody i tył razem) takim wzorem:
Wzór jest bardzo prosty i powstał przypadkiem w sumie z powodu mojej pomyłki w robieniu czegoś innego :)
Chciałam także podziękować Splocikowi za wyróżnienie :
Dziękuję Ci bardzo :)
Chciałabym je przekazać następującym osobom: Dagny, Dziuni, Koroneczce, Mao i Renulkowi :)
Wszystkich czytających poprzez czytnik RSS bardzo przepraszam za dwukrotne edytowanie tego posta - coś dzisiaj mam problem z korektą wstępną :( mam nadzieję, że więcej edycji nie będzie
26 września 2009
Zapomniany komplecik
Dawno, dawno temu... za górami, za lasami... No dobra, bez tych gór i lasów, ale 25 września 2005, przed pójściem do urny wyborczej (wybory parlamentarne) zaczęłam robić opaskę. Wykonanie jej zajęło mi jeden dzień, postanowiłam zrobić szalik do kompletu. Wykonanie szalika zajęło mi kolejne kilka dni, ale zawiesiłam się na wszywaniu nitek, wszyłam je dopiero tuż przed Gwiazdką, bo chciałam go wsiąść do Łodzi. Ze zdjęciami było mi jakoś strasznie pod górkę, w końcu zdjęcie opaski będzie niezbyt dobre, ale w obecnym stanie jest już trochę znoszona, więc jednak wolę to stare ;)
Wreszcie po 4 latach od zaczęcia i 3,5 od skończenia prezentuje komplecik:
opaska:
szalik:
i zbliżenie wzoru:
19 września 2009
Dwa kolory niebieski i jeden bordo
Jakiś czas temu spodobał mi się sweterek Maranty, ale nie na tyle, żeby chcieć go mieć natychmiast. Kiedy jednak zobaczyłam ten wzór w wykonaniu Dagny, to się zakochałam. Chyba sweterek mnie aż tak nie zachwycił ze względu na grubość włóczki, u Dagny była ona cieńsza.
No ale miałam nic nie zaczynać, więc nie zaczęłam... zrobiłam takie małe szachrajstwo... próbki... wszak próbki to nie zaczynanie... prawda? ;)
Próbki przedstawiają się następująco:
-> Angora RAM, druty 3,5 mm bordo i jeans:
-> Andora Angora, druty 3,25 mm
Zdjęcie tego bordo za bardzo mi nie wyszło, w naturze całkiem fajnie wygląda. Jakie wnioski? Na sweterek taki jak u Maranty (tylko raczej z innym wykończeniem) wybrałam ten jasno niebieski, natomiast z bordowej zrobię chyba sweterek z wykorzystaniem tylko tego owalnego motywu, a tak naprawdę to przyszłość pokaże ;)
Co do niezaczyniania to postanowiłam złagodzić warunki i przed zaczynaniem skończyć koniecznie tylko trzy rzeczy: pomarańczowy sweter, niebieski sweter i różową kamizelkę; pozostałe rzeczy postaram się kończyć sukcesywnie, ale w przeplocie z nowymi, po prostu za bardzo mnie ręce świerzbią do nowych pomysłów...
Zresztą tych pomysłów to mam tyle, że aż postanowiłam zacząć je sobie zapisywać, aby nie uleciały ;) Założyłam sobie robótkowy zeszyt w który zamierzam wpisywać pomysły, rozpisywać rzeczy w trakcie i zapisywać sposoby wykonywania oczek (przy robieniu tych próbek znów musiałam dochodzić do tego jak się robi / i \ na lewej stronie, choć już to wymyśliłam przy robieniu liściastej próbki)
Jako pierwszą rzecz wpisałam pomarańczowy sweter, który (jak muszę się pochwalić) dziś właśnie doprowadziłam do stanu kamizelkowego XD
11 września 2009
Konie - odsłona 3
Znów spore postępy, ale chyba nie utrzymam tego tempa na dłuższą metę. Z niebytu wyłonił się kolejny koń:
Co do pomarańczowego swetra, to mam już prawie oba przody (robiłam je razem, ale stwierdzam, że pierwszy i ostatni raz - za bardzo się wtedy mylę). Pleców nie prułam i chyba dobrze zrobiłam, bo patrząc na zdjęcie z poprzedniej o nim notki, to ja chyba te plecy sprułam i zrobiłam ponownie prawie do końca, bo w ich obecnej postaci podkrój pachy zaczyna się po 72 rzędzie, czyli po 6 pełnych motywach, a na tamtym zdjęciu po 7 i to chyba jeszcze z jakimś hakiem. Ciekawi mnie tylko czemu go zostawiłam, skoro przeszłam przez najgorszy etap jakim jest prucie i naprawianie, no ale że żadnej dokumentacji z tamtego okresu nie zachowała, to się nie dowiem ;)
01 września 2009
Konie - odsłona 2
Wbrew spodziewaniom druga odsłona przynosi spore postępy. Sama jestem bardzo zaskoczona tym faktem, szczególnie, że od poprzedniej odsłony do ostatniego czwartku nie postawiłam na koniach ani jednego krzyżyka. Niniejszym przedstawiam efekt krzyżykowania przez 3 dni i noce ;) No dobra trochę przesadzam... to nie były całe noce, a tylko ich część ;)
Co do dalszych postępów to zobaczymy... z jednej strony mnie igła świerzbi, z drugiej łapa boli, z trzeciej zaś wyciągnęłam ze schowka ten sweter i po obejrzeniu jego lewej strony doszłam do wniosku, że ona jednak będzie prawą i sweter mi się nawet podoba... muszę tylko głęboko przemyśleć kwestię czy ja naprawdę muszę go pruć... ale jak mus to mus...
21 sierpnia 2009
Chusta
Nie pamiętam już dlaczego postanowiłam zrobić tę chustę, bo zaczęłam jeszcze w tamtym roku, zaś skończyłam pod koniec maja. Coś mi się mgliście kojarzy, że nie zabrałam z Warszawy serwetki podróżnej i będąc w Łodzi postanowiłam wymyślić coś nowego do pociągu, a że w pociągu nie ma szans mierzenia itp to musiało być coś prostego, czyli chusta lub szal. Nawet specjalnie kupowałam do niej szydełko (3,25 mm), włóczka z zapasów cioci mojego taty, może ta włóczka była protoplastą 40-dziestki, bo z Arelanu i o takim składzie, tylko trochę grubsza. Wzór pochodzi z książki Robótki szydełkowe, w oryginale była wykończona frędzlami, u mnie cały brzeg jest obrobiony półsłupkami.
No ale dość tego gadania ;) Czas na prezentację :)
Tak wygląda rozłożona:
A tak na modelce:
I jeszcze zbliżenie wzoru:
Ostatnio nie robótkowałam, bo Ł kupił (w ramach kupowani tanich kultowych gier) Cywilizację III :/ no i wsiąkłam... ale chyba już mi przechodzi, a przynajmniej mam taką nadzieję ;)
Być może w najbliższym czasie pokaże ten szal, skończyłam kilkanaście dni temu, tylko nie chce mi się brać za zaszywanie nitek... no ale może uda mi się zmusić ;)
Po przymiarce szala doszłam do wniosku, że to w sumie całkiem fajna rzecz i w kolejce rzeczy do rozpoczęcia (a ona długo, oj długa) ustawił się szydełkowy szal z kwiatków (taki jak dawno temu robiła Kroowka), plan jest taki, żeby robił jednocześnie za szal i szalik, do którego dorobię jeszcze beret... no ale na razie staram się wytrwać w postanowieniu wykańczania, więc kiedy go zacznę to nie wiem...
08 sierpnia 2009
Tweety zakończony
Skończyłam Tweetego, teraz zaczynam polowanie na zegar o wewnętrznej średnicy 20 cm ;)
Ostatni krzyżyki postawiłam na nim ostatnio, ale już rok temu brakowało tylko 2 liczb. Bez konturów wyglądał tak:
Zaś z nimi po praniu i prasowaniu tak:
Życzcie mi udanego polowania na zegar do rozbiórki ;)
06 sierpnia 2009
Biała zmora
Nigdy o nim nie wspominałam, ale jest to pierwszy zaczęty przeze mnie drutowy sweter. Zaczęłam go pod koniec liceum, czyli około 6 lat temu. Ponieważ chciałam się właściwie nauczyć robić na drutach, to mama stwierdziła, żebym robiła z bukle (jak to się pisze?), bo nie będzie widać, czy robię równo, czy nie... taaak...
Pamiętam, że początkowo zrobiłam prawie całe plecy i to był największy kawałek, który zrobiłam na raz. Potem co jakiś czas trochę dorabiałam... kiedy wzięłam go do Warszawy, w ramach obecnej akcji kończenia, miałam zrobione plecy, jedną połowę przodu w całóści, zaś drugą do dekoltu. W kilka dni skończyłam. Dochodzę jednak do wniosku, że tak samo jak samych słupków nie lubię gładkiego prawego...
Zrobiłam trochę za szerokie rękawy, ale pruć nie będę. Zresztą sweter już nie jest mój, dostała go mama, bo na mnie normalnie i po prostu był za szeroki, a do tego swetra zbytnia luźność mi nie pasowała.
Sweter zapina się na ekspres, choć w pierwotnej koncepcji miały być guziki, na szczęście nie zrobiłam na nie dziurek, bo plisa była robiona razem z przodem, a ja nie miałam koncepcji gdzie one mają być, więc stwierdziłam, że zrobię je później metodą rozciągania i obszywania oczek. Dzięki temu zmiana koncepcji była bezproblemowa.
Wczoraj wszyłam ekspres i mogę zaprezentować sweter na modelce. Niestety modelka kazała wykadrować, tak, aby było bez głowy :(
Kolor chyba najlepiej wyszedł na pierwszym zdjęciu, choć to nie jest zupełna biel, raczej jasny kremowy.
04 sierpnia 2009
Kłapouchy
Jednym z haftów do wykończenia był właśnie Kłapouchy. Wykrzyżykowny został na początku czerwca:
A w poprzednią niedzielę dodałam mu wreszcie kontury:
02 sierpnia 2009
Zimowa tunika
Ostatnio jednak postanowiłam, że wreszcie pokończę wszystkie pozaczynane ubrania, bo już trochę za dużo się tego nazbierało (około 12 sztuk z czego w 4 zostały praktycznie tylko nitki do zaszycia), więc tunika doczekała się. Siedziałam nad tym 3 dni, ale w końcu jest gotowa:
Początkowo miała być kamizelka, bo miałam pół kilo Kartopu Yunlu As w bardzo ładnym kolorku i na podstawie doświadczeń z brązową kamizelką sądziłam, że starczy tylko na kamizelkę.
Okazało się jednak, że wybrałam bardzo mało włóczkożerny wzór i zamiast kamizelki wyszła tunika z długim rękawem (!) i jeszcze odrobinka włóczki mi została.
Trochę się przy niej nakombinowałam, szczególnie przy rękawach. Reszta poszła gładko, zamiast robić cyrk z poszerzaniem dołu zmieniłam szydełko na trochę grubsze :)
Tunika w sumie bardzo mi się podoba. Ma tylko jedną wadę: jest bardzo ciepła (30% wełny), więc z noszeniem jej zdecydowanie muszę poczekać do zimy :(
31 lipca 2009
Zapisałam się na kwadracik :)
Wczoraj zapisałam się na kołderkę nr 812 dla Kamila :)
Będzie to tygrysek wyhaftowany już jakiś czas temu:
Termin to 4 września. Obym nie zapomniała go wysłać ;)
29 lipca 2009
Do czterech razy sztuka
Na początku czerwca skończyłam bordowy sweter i wreszcie mogę go wam zaprezentować :)
Udało mi się namówić przyjaciela na zrobienia mi sesji zdjęciowej, więc mam nawet kilka zdjęć :)
W między czasie zdążyłam go trochę poużywać i okazało się, że zakończenie ściągacza jest za mało elastyczne, więc muszę je poprawić... no, ale mi się nie chce...
Generalnie jest to dość zabawne, że jako pierwszy drutowy sweter zakończyłam ten zaczęty jako czwarty. Nie dość na tym, sweter ten jest zdecydowanie trudniejszy od trzech poprzednich, powstał zaś w zaledwie kilka miesięcy. Z drugiej strony wyjaśnienie jest dość proste : już w trakcie zaczął mi się bardzo podobać :)
Po zakończeniu kadłuba i zszyciu ramion (sweter jest robiony na okrągło, więc tylko to miałam do zszycia na tamtą chwilę) długo nie mogłam się zdecydować na rękawy. Ubzdurałam sobie, że koniecznie zrobię je od góry, więc ten sam wzór co kadłub odpadał... wymyśliłam gładki prawy, ale nie pasował do reszty. Następnie dodałam pionowe pasy dziurek, ale nadal było to za gęste w stosunku do reszty... W końcu machnęłam ręką na robienie o góry i jednak zrobiłam tym wzorem co kadłub... szkoda że nie zdecydowałam się na to od razu... oszczędziłoby mi to dwu dni robienia i prucia... no ale nikt nie twierdzi, że należę do super zdecydowanych osób :)
Z tego sweterka jest bardzo zadowolona, z moim dotychczas zakończonych prac ubraniowych najbardziej. Lekki niedosyt pozostaje z powodu tego, że będę musiała poprawić ten dół, no ale w końcu to mój pierwszy zakończony drutowy sweter, więc nie ma co się czepiać... nawet więcej... jestem z siebie dumna XD
24 lipca 2009
Jeden z trzech
Na początku czerwca skończyłam jednego z trzech Prosiaczków:
Serduszkowa ramka bardzo mi się spodobała, więc pozostałe też będą takie... pytanie tylko kiedy się za nie wezmę... no zobaczymy, ale chyba nie prędko, bo kupiłam wczoraj brakującą mulinę do koni oraz chciałabym skończyć dwie inne krzyżykowe rzeczy, którym brakuje tylko konturów... więc świnki mają za dużą konkurencję ;)
21 lipca 2009
Mój pierwszy krzyżykowy obrazek
Mój pierwszy krzyżykowy obrazek powstał 10 lat tamu. Nie używałam tamborka (w sumie to nie jestem do końca pewna, czy wiedziałam, że coś takiego istnieje). Robiłam go kilka miesięcy i robiło mi się go strasznie. Wtedy myślała, że to moje pierwsze i ostatnie podejście do krzyżyków...
8 lat później bardzo spodobał mi się koń prezentowany w jednym z Kramów z robótkami i postanowiłam jeszcze raz spróbować. Tym razem używałam tamborka i robienie tą metodą spodobało mi się, co chyba na tym blogu widać ;)